Strona Główna Witaj na stronach niepije.com.pl
Forum wsparcia, dla osób uzależnionych i współuzależnionych od alkoholu.
Dawniej niepije.net


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Jestem i żyję
Autor Wiadomość
Mariusz 


Pomógł: 15 razy
Wiek: 54
Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 2176
Wysłany: Wto Cze 15, 2010 14:11   Jestem i żyję

Długo zastanawiałem się nad tym jak przelać swoją historie na "papier".
Postanowiłem ją napisać, gdyż może się komuś przydać.
Sporo osób z Tego forum ją zna.
Więc trochę streszczę, a może dopiszę, sam nie wiem ;-)

Piłem około dwudziestu lat, praktycznie na początku nie za wiele, no ale jakoś trzeba było zacząć.
Później nie było tygodnia bez zaliczenia utraty świadomości i gmerania po pijaku.
Zaczęło się to po śmierci mojej mamy, nie chodziło o wolność, byłem już wtedy żonaty.
Myślałem, że ból szybkiego odejścia rodzica uśmierzę alkoholem i tak było z początku, zacząłem zasypiać, nie budzić się w środku nocy.
Jednak po pewnym czasie, spodobało mi się tak bardzo moje uśmierzanie bólu, iż piłem już, zapominając właściwie o przyczynie mojego upijania się.
Było fajnie, nie mogę powiedzieć, że nie sprawiało mi to przyjemności, ten stan był cudowny, tak cudowny, że zapomniałem nawet o moim ojcu który, gdy żył pił i robił awantury.
Czułem się pewnie podświadomie inny, nie robiłem awantur, byłem zawsze zadowolony, uśmiechnięty i nawalony.
No właśnie, pewnego dnia zacząłem się zastanawiać, czy te nawalenie to czasem nie szkodliwe dla zdrowia.
Jednak to negatywne myślenie szybko mi minęło, przecież tak świetnie się czułem, taki byłem zabawny.
Teoretycznie nie piłem nigdy od rana, tylko wieczór, ewentualnie późnym popołudniem.
Nawet nie myślałem o moim piciu, że to jakiś problem.
Jak by inaczej, robiłem kasę, miałem dwie firmy dobrze prosperujące.
Obracałem się wśród ludzi o wysokich stanowiskach, piłem sobie u Nich w biurze kawkę itp.

Pewnego dnia, dziwne, szedłem z moją kochaną siostrzyczką ulicami miasta, starszą ode mnie raptem o parę lat i stwierdziła, o zgrozo, że czuć jakby piwo w powietrzu.
To była sobota, a w soboty pozwalać sobie zaczołęm już na wcześniejsze "kontrolowne" picie, wiadomo, byle do wieczora.
No i cóż się stało, przeraziłem się, dotarło do mnie, że jednak ukrywam moje picie, ukrywam przed moją najbliższą rodziną.

Dotarło do mnie, że coś jest nie tak...
Niby nic, a jednak wiele...
Docierało powoli do mnie, że mam problem, no nic, przestać jeszcze nie chciałem, więc lepiej się kryć z tym zacząłem.

Przestałem odbierać telefony, domofon, gdy byłem już po jednym.
Powoli usuwałem się z życia, alkohol zaczynał mi starczać, reszta coraz mniej się liczyła.
Firmy podupadały, moje finanse z nimi, przestałem się wywiązywać z umów itp.

Pewnego dnia pozamykałem wszystko, byłem wolny od obowiązków, mogłem teraz pić do "bólu".
I piłem, budziłem się roztrzęsiony, spocony z wątrobą zdawało by się większą od mojego brzucha, gdyż wyglądał on tak, jakby chciała z niego wyjść.
No i na to znalazłem radę, nie piłem kilka dni z wielkim bólem, by móc pić dalej, ciśnienie miałem kosmiczne, no ale cóż, picie było ważniejsze.

Po pewnym czasie miałem podrygi by zdobyć się na kilka tygodni nie pić, ale nadal nic nie wiedziałem o chorobie i nawet przez myśl mi nie przeszło by można było nie pić dla siebie.
No przecież chlałem dla siebie...

Nadszedł dzień, pękłem, finanse były takie, że czasami na chleb brakowało.
Wiedziałem, wręcz byłem już pewien, że gdyby nie ja, było by wszystkim łatwiej, myślałem o wielu głupich rzeczach.
Ale i na szczęście pomyślałem o tym, że można nie pić, rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem, że ludzie się bawią i nie piją.
Też tak chciałem, tak bardzo, ale jak ?
Poznałem ludzi i ich problemy, podobne do moich, a nawet takie same.

Pomyślałem sobie, no jak ?
Jak Oni mogą, ja też mogę, miałem po drodze wpadkę, ale była ona krótka, jednak nauczyła mnie, pokazała moją bezsilność.
Dziś nie piję, pić nie zamierzam i jutro, ale by tego dokonać, muszę właśnie dziś nie wypić.
Moje finanse i życie rodzinne jak i towarzyskie zmieniły się, jestem z tego powodu bardzo szczęśliwym człowiekiem, jak i moja wspaniała rodzina.

Nie sposób nie wspomnieć tu o ludziach którzy byli mi bardzo pomocni i są do dziś.
Nie wymienię jednak ich, nie chciałbym nikogo ominąć, ale powiem, Oni są też tu i ja tu jestem, poznałem kilkoro fajnych ludzi w realu, są mi również pomocni.
Ja daje od siebie, a raczej staram się dać, przynajmniej część tego co sam dostałem.
Być może i ta moja historia przyczyni się do tego, by choć jedna osoba postanowiła spróbować, będzie to dla mnie prawdziwy zaszczyt.

Pozdrawiam Was wszystkich, Dziś nie pije <czesc>
_________________
Brak śniegu to znak, że go nie ma ;-) . Co nie znaczy, że nigdy nie spadnie...
 
 
     
kukuś 


Pomogła: 13 razy
Dołączyła: 25 Mar 2010
Posty: 1455
Wysłany: Wto Cze 15, 2010 14:53   

Mariusz napisał/a:
Było fajnie, nie mogę powiedzieć, że nie sprawiało mi to przyjemności, ten stan był cudowny,

tu się pod Toba podpisuję
Mariusz napisał/a:
Ale i na szczęście pomyślałem o tym, że można nie pić, rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem, że ludzie się bawią i nie piją.
Też tak chciałem, tak bardzo, ale jak ?

to też ja

Dzięki Mariusz <czesc>
 
     
kajadda 


Pomogła: 16 razy
Wiek: 57
Dołączyła: 26 Mar 2010
Posty: 3414
Skąd: katowice
Wysłany: Wto Cze 15, 2010 16:13   

Mariusz napisał/a:
Być może i ta moja historia przyczyni się do tego, by choć jedna osoba postanowiła spróbować, będzie to dla mnie prawdziwy zaszczyt.
... ja już próbuję od niespełna 8 miesięcy :-) ..... Ile ludzi tyle historii.... różnych powodów dla których sięgaja po ten "cudowny" napój..... ale ważne że wszyscy rozumiemy powage sytuacji i staramy się to zmienić.... :mrgreen:
_________________
"Prawdziwy akt odkrycia nie polega na odnajdywaniu nowych lądów,lecz na patrzeniu na stare w nowy sposób." Marcel Proust
 
     
guciu 
... zalatany ...


Pomógł: 2 razy
Wiek: 49
Dołączył: 26 Mar 2010
Posty: 594
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Cze 15, 2010 16:35   

kajadda napisał/a:
ale ważne że wszyscy rozumiemy powage sytuacji


... ja tam absolutnie nie rozumiem tejże powagi :shock: ... ;-)


Mariusz napisał/a:
Jednak po pewnym czasie, spodobało mi się tak bardzo moje uśmierzanie bólu, iż piłem już, zapominając właściwie o przyczynie mojego upijania się.


... nie ująłbym tego lepiej <czesc> ...

... hmmm ... piłem, żeby zapomnieć, że piję :shock: ...


... pozdro dla wsiech ... Gutek ...
_________________
... co mnie nie zabiło, to mnie wzmocni ...
 
     
bodziu 
Bloger


Pomógł: 5 razy
Wiek: 59
Dołączył: 26 Mar 2010
Posty: 1386
Wysłany: Wto Cze 15, 2010 16:48   

Mariusz napisał/a:
Długo zastanawiałem się nad tym jak przelać swoją historie na "papier".
Postanowiłem ją napisać, gdyż może się komuś przydać.
Sporo osób z Tego forum ją zna.
Więc trochę streszczę, a może dopiszę, sam nie wiem ;-)


" Dzielić się radością ... to dwa razy tyle radości... dzielić się smutkiem ... to połowa smutku ... dzielić się sobą ...to zgoda z życiem"

dzięki Mariusz
<czesc>
_________________
" nigdy nie wzniesiesz się ponad to, czemu nie chcesz spojrzeć w oczy"
 
     
Franiu 
Moderator


Pomógł: 8 razy
Wiek: 73
Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 2768
Skąd: D.G.
Wysłany: Wto Cze 15, 2010 17:16   

Mariusz,
Dzięki, <czesc>
_________________
"Przebaczenie jest dwukierunkową drogą, bo ilekroć przebaczamy komuś, przebaczamy również samemu sobie."
http://www.blok.rzsa.pl/
 
 
     
Mariusz 


Pomógł: 15 razy
Wiek: 54
Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 2176
Wysłany: Wto Cze 15, 2010 17:34   

To ja Wam dziękuje przyjaciółki i przyjaciele <czesc>

To dzięki ludziom którzy dzielą się szczerze swoimi problemami i upadkami, oraz szczęściem, dziś mogę powiedzieć - Nie Pije i jest mi z tym bardzo dobrze.

Oczywiście nie zapomnę nigdy o wsparciu jakie dostałem i telefonach, które budują i odnowiły moją wiarę w drugiego człowieka.

Jak to mówią, przyjaciół poznaje się w biedzie, a z takimi przyjaciółmi, żadna bieda nie straszna <czesc>
_________________
Brak śniegu to znak, że go nie ma ;-) . Co nie znaczy, że nigdy nie spadnie...
 
 
     
Wesus 


Pomógł: 5 razy
Wiek: 55
Dołączył: 25 Mar 2010
Posty: 435
Skąd: Katowice/ CT
Wysłany: Wto Cze 15, 2010 17:40   

Dzięki Mariusz <czesc>
_________________
By dojść do źródła, trzeba płynąć pod prąd.
 
     
dora 
Moderator


Pomogła: 22 razy
Dołączyła: 26 Mar 2010
Posty: 4423
Wysłany: Wto Cze 15, 2010 18:47   

Mariusz dzieki...Twoja historia mnie poruszyla.
Ale ja jako koalko mam pytanie: gdzie byla wtedy Twoja zona...jej zachowanie, jak reagowala na takie zycie...wspierala Cie czy zostawila samemu sobie? Co mowila dzieciom na temat Twojej choroby...i wogole jak sobie z tym wszystkim radzila...?
Co powiedziec, jak zareagowac na proby samobojcze? <poddanie> ?
_________________
...''Pomimo łez wciąż można biec, ale trzeba tego bardzo chcieć....''
 
     
Mariusz 


Pomógł: 15 razy
Wiek: 54
Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 2176
Wysłany: Wto Cze 15, 2010 23:01   

Dorcia, moja żona była przy mnie, nie walczyła, nie negowała nawet.
Myślę że, po części było to spowodowane Jej przeżyciami z ojcem który również pił, ale był słodki jak cukierek.
Z dziećmi gdy zaczęły rozumieć co się dzieje, zacząłem rozmawiać ja, oczywiście gdy dostrzegłem swój problem.
Nie wiem co mówiła żona, wiesz starałem się być dobry, dziś wiem, że staranie nic nie znaczy jak brak zaplecza i chęci.
Mimo moich, prawie zawsze nocnych upijań, dzieci wiedziały, szkoła również uczy, jak i przeżycia dzieci z podobnymi problemami rodzinnymi.
Co do prób samobójczych o które pytasz, myślę że, w większości to wołanie o pomoc.
Krzyk tak cichy, że czasami zdaje się być nie zauważalny i myślę, że dobrze...
Ale z tym jest różnie, wszystko zależy od depresji, alkohol potrafi potrafi zabić człowieka na wiele sposobów, więc uważać należy.
Dziś myślę, że w moim wypadku, chodziło o zwrócenie na siebie uwagi, o dłoń która złapie i wyciągnie mnie z tej czarnej dziury.
Ale by podać dłoń, trzeba wiedzieć jak, nie litością, nie prośbami, nie krzykiem, ale stanowczością i bez wiedzy jaką z pewnością Ty już posiadasz się nie obędzie.
Moja żona nie mogła wiedzieć co się dzieje, myślę, a wręcz pewny jestem, że miała wszystkiego dość.
Sama pewnie wiesz, jak można mieć dość tego błota, pewny jestem, że kobiety po drugiej stronie barykady, mają podobne uczucia odnośnie sytuacji i choroby, jak i sam chory który nie "może" przestać.
Jednak dzieląca nas różnica - "On pije", "Ona mi nie pomaga", rozbija Nasze rodziny.
Moja była tak mocno rozbita, że nie widziałem dla Nas już żadnej szansy, pewnie moja żona też.
Dziś nie widzimy świata poza sobą, patrząc na to wszystko dziś, wiem że, wszystko można odbudować, naprawdę, tylko chcieć muszą dwie osoby.
Kiedyś bym nie pomyślał, że nadejdzie dzień, kiedy będziemy do siebie dzwonić, by usłyszeć choć przez chwilę głos drugiej połowy.

Co powiedzieć na próby samobójcze, myślę że, należy spytać, czy mogę Ci pomóc i dać odczuć drugiej osobie, że się jej potrzebuje, jej siły, jej opieki, jej miłości, jednak trzeba dać wyraźnie do zrozumienia, że picia nie będzie się tolerować.
Nie wolno udawać, że nic się nie stało, czasami różnie się kończy, znam taki przypadek osobiście.

My jak i Wy, potrzebujemy tego samego, chcielibyśmy dostawać to samo, a często właśnie to nas dzieli, bo każdy chce, a dawać nie umie.
Alkoholik często gra na uczuciach, ale o tym wiesz, jednak to nie znaczy, że ich nie potrzebuje i że nie kocha.

Dorcia, Kajuś, Kukuś, Franek, Lotny, Bodziu, Wesus <czesc>
_________________
Brak śniegu to znak, że go nie ma ;-) . Co nie znaczy, że nigdy nie spadnie...
 
 
     
jarox48 


Pomógł: 4 razy
Wiek: 62
Dołączył: 12 Cze 2010
Posty: 1538
Skąd: Będzin
Wysłany: Wto Cze 15, 2010 23:26   

Mariusz ja tez mialem nie lekko ani tez nie mam w dalszym ciagu,ale Twoja chistoria zciska mi serce az do bolu.
DZIEKI CI MARIUSZ
nie wiem czy mi sie uda uratowac moje malzenstwo ale dowiedzialem sie miedzy innymi i tutaj ze teraz licze sie przedewszystkim ja.
A co bedzie dalej to sie okaze.
Moze ja i moja zona te przeciwlegle bieguny i nigdy sie nie polacza.jeszcze razWIELKIEEEE DZIEKIII
_________________
WIERZYLEM W SWOJE SLOWA LECZ SLOWA ULECIALY
 
 
     
Mariusz 


Pomógł: 15 razy
Wiek: 54
Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 2176
Wysłany: Wto Cze 15, 2010 23:33   

Ciesze się bardzo jarox48, że choć trochę mogła się przydać moja historia.
Jak jest i będzie z Wami nie mogę wiedzieć, ale masz rację, zacznij od Siebie i dla Siebie.
Żony i najbliższych nie da się zmienić, a raczej nie powinno, ale też nie można wiedzieć co w ich sercach na dnie leży, może i my tam leżymy.

Pozdrawiam <czesc>
_________________
Brak śniegu to znak, że go nie ma ;-) . Co nie znaczy, że nigdy nie spadnie...
 
 
     
jarox48 


Pomógł: 4 razy
Wiek: 62
Dołączył: 12 Cze 2010
Posty: 1538
Skąd: Będzin
Wysłany: Wto Cze 15, 2010 23:44   

Mariusz jak jestes jeszcze to powiem ci ze bylem dzisiaj na mitingu AA.Bylo tam raczej wiecej zon niz alkoholikow i powiem ci ze troche mi zal ze moja zona nie chciala ani w kilku procentach zawalczyc o moja trzezwosc jak niekture z tych kobiet.
mysle ze jak pary umialy by sie lepiej dogadywac to na swiecie bylo by owiele mniej alkoholizmu.
POZDRAWIAM JAREK ALKOHOLIK
_________________
WIERZYLEM W SWOJE SLOWA LECZ SLOWA ULECIALY
 
 
     
dziadziunio 
dziadziunio

Wiek: 64
Dołączył: 29 Mar 2010
Posty: 1248
Skąd: szczecin
Wysłany: Wto Cze 15, 2010 23:53   

<czesc> Mariusz <czesc>
_________________
........................... poprzez nierozwagę, przeoczyłem chwilę w której wbrew zamysłom boskim, ze zwykłego pijaczka stałem się kimś kto chciał zamordować całe swoje wewnętrzne człowieczeństwo..........
 
     
Mietek 
Mietek


Pomógł: 23 razy
Wiek: 75
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 3734
Skąd: Grójec
Wysłany: Śro Cze 16, 2010 00:08   

Mariusz,
myślę że szczere dziękuję za Twoją historię, będzie adekwatne do tego co po jej przeczytaniu czuję. <czesc>
_________________
% mnie nie zabiły, to znak, że mam jeszcze coś do zrobienia
 
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 5