Opowiedz nam swoją historie - Kasia777 - Bieg do mety
bodziu - Pon Lis 14, 2011 10:35
Kasia777 napisał/a: | A w rozmowach z wódką mówię jej, że mam ją w du....ie. Może to był taki monolog w imię pożegnania bo nigdy nic takiego nie pisałam, a spisałam już swoje przemyślenia do niej, właśnie po tej imprezie, może to było po to właśnie. |
...może? zgadzam się że alko jest wszędzie i zgadzam się że jest w okół, nie mam też wpływu na wiele sytuacji i zdarzeń gdzie alkohol był, jest i będzie. Ale wiem że w wielu sytuacjach jednak to do mnie należy decyzja, czy na taki kontakt się godzę czy też nie. To co myślę na temat nie potrzebnego narażania się i przebywania blisko alkoholu jest poparte moimi doświadczeniami.Ale zanim te doświadczenia stały się "moje"Wielu próbowało mnie ostrzec a ja uparcie polemizowałem z nimi. Nawet wiedza jaką posiadam na temat tej choroby nie pomogła mi w uniknięciu doświadczeń; pomyłek, błędów, zbędnego ryzyka... prędzej czy później ponosiłem konsekwencje swojego nie odpowiedzialnego zachowania. Jak wiesz alkoholizm jest chorobą która jak każda choroba, ma swoje ograniczenia. Jeżeli chcę żyć z tą chorobą to wiem że za akceptowanie siebie jako chorego oznacza też akceptację ograniczeń jakie z tego powodu wynikają. Niestety, jeśli nie potrafię tych ograniczeń przyjąć albo je bagatelizuję, oznacza że wciąż nie identyfikuję się z chorobą... czyli tak naprawdę, być może nie świadomie, ale jednak zaprzeczam temu że jestem chory.
Kasia777 napisał/a: | Zdaje sobie sprawę, że kontakt z alkoholem jakimkolwiek jest zagrożeniem ale wiem też ze takie zagrożenia mam na co dzień w sklepie z alkoholami na rogu mojej ulicy , w lodówce w pracy i w wielu innych przypadkach. I muszę sobie umieć z nimi radzić, |
... a to co piszesz powyżej , nazywa się racjonalizowanie... to nie alkohol jest zagrożeniem tylko Twój i Mój, stosunek do alkoholu. To nie alkohol łazi podstępnie za Tobą... To Ty sama,być może nie świadomie, ale jednak go szukasz.
Zapytaj swoją przyjaciółkę, czy pozwoliła by Ci na nie potrzebne ryzyko gdyby wiedziała o Tobie tyle co Ty... BO JEŚLI JEST DOBRĄ PRZYJACIÓŁKĄ, TO PEWNIE DOSTAŁA BYŚ JESZCZE OD NIEJ BURĘ.
Halinka - Pon Lis 14, 2011 18:38 Temat postu: Re: u
Kasia777 napisał/a: |
nie mogę zamknąć się w czterech ścianach bez alkoholu. |
Gratuluję nowego mieszkanka, urządzaj po swojemu i ciesz się każdą chwilą w nim spędzoną.
Właśnie w czterech ścianach swojego domu możesz i powinnaś nie mieć alkoholu.
Oczywiście wiem,że nie o to Ci chodziło, ale tak mi się skojarzyło
.
Jeżeli chodzi o tą imprezę, to uważam,że nic się nie stało o ile sama dobrze się bawiłaś i nie masz teraz wyrzutów sumienia ,że tam byłaś.
Trzeba się powoli uczyć żyć ze świadomością,że inni mogą a ja nie chcę i tyle. Życie toczy się dalej a i tak całego świata nie zbawisz , bo i po co.
jacek78 - Pon Lis 14, 2011 22:17
bodziu napisał/a: | Ale wiem że w wielu sytuacjach jednak to do mnie należy decyzja, czy na taki kontakt się godzę czy też nie. To co myślę na temat nie potrzebnego narażania się i przebywania blisko alkoholu jest poparte moimi doświadczeniami.Ale zanim te doświadczenia stały się "moje"Wielu próbowało mnie ostrzec a ja uparcie polemizowałem z nimi. Nawet wiedza jaką posiadam na temat tej choroby nie pomogła mi w uniknięciu doświadczeń; pomyłek, błędów, zbędnego ryzyka... prędzej czy później ponosiłem konsekwencje swojego nie odpowiedzialnego zachowania. Jak wiesz alkoholizm jest chorobą która jak każda choroba, ma swoje ograniczenia. Jeżeli chcę żyć z tą chorobą to wiem że za akceptowanie siebie jako chorego oznacza też akceptację ograniczeń jakie z tego powodu wynikają. Niestety, jeśli nie potrafię tych ograniczeń przyjąć albo je bagatelizuję, oznacza że wciąż nie identyfikuję się z chorobą... czyli tak naprawdę, być może nie świadomie, ale jednak zaprzeczam temu że jestem chory. |
Też potwierdzam to co tu jest napisane
jarox48 - Wto Lis 15, 2011 15:55
Kasia777 napisał/a: |
Nie bagatelizuje zagrożenia, żeby nie było. |
KASIU
Cytat: | Musimy żeglować czasem z wiatrem,
czasem pod wiatr, ale żeglować,
nie dryfować ani stawać na kotwicy.
Oliver Wendell Holmes |
I tak trzymaj.......wierzę w Ciebie.....
Pozdrawiam
Jarek alkoholik
jasio świstak - Wto Lis 15, 2011 23:08
4lata pracowałem cateringu przelałem przez ten czas może alkoholu
To były najtrzeźwiejsze lata w mim życiu
A mój przyjaciel od kilku nast lat suchy prowadzi własną knajpę nie można powiedzieć o niej ekskluzywna stoi za barem polewa browar i nie tylko .
O jednym nie zapomina to znaczy że jest alkoholikiem jest na mityngach udziela się w służbach AA jeździ na dni skupienia po prostu pracuję nad sobą i jest dobrze .
Ja kiedyś pozwoliłem sobie zapomnieć kim jestem i musiałem zaczynać wszystko od początku .Nie sztuka przed życiem uciekać sztuka nauczyć się tak żyć żeby było w miarę dobrze .
Dlatego jestem na mityngach na ile mogę i forum żeby się uczyć żyć na nowo i nie zapomnieć o tym że ja Janusz jestem alkoholikiem .
Pozdrawiam dziś nie pije
Kasia777 - Śro Lis 16, 2011 09:48
Halinka, Bodziu, Jacek, Jarox, Jasiu
Ja mam zapalenie płuc
siedzę w domku i nie mogę już leżeć, choć ciesze się, że tu jestem, już sobie urządziłyśmy i mamy po domowemu;)
mama wczoraj przyniosła zupkę, myślę, że nasze relacje się poprawią o następne 100% - nawet odważyła się dać mi buziaka ostatnio jak wychodziła ode mnie;)
ale siedzenie do poniedziałku lub dłużej mnie przeraża szczerze mówiąc
Buziaki wszystkim
Halinka - Śro Lis 16, 2011 14:47
Kasia777 napisał/a: | ale siedzenie do poniedziałku lub dłużej mnie przeraża szczerze mówiąc |
A możesz to zmienić, nie, więc lepiej szukaj najlepszej strony choroby.
Nie wiem czy zapalenie płuc boli, ale jeżeli da się wytrzymać, to masz mnóstwo możliwości, pewnie trzeba się wygrzewać i odpoczywać, więc rób to i zdrowiej.
Sen jest najlepszym lekarstwem na każdą chorobę, więc nadrabiaj na zapas
Mietek - Śro Lis 16, 2011 19:34
Kasia777 napisał/a: | Ja mam zapalenie płuc |
Nie cieszy mnie ta wiadomość, kolejna zresztą, ale to Twoja wina ewidentna.
Ile razy już od dwóch tygodni w każdym dzienniku, kiedy mówią o pogodzie, przpominali żeby cieplejsze ubrania z szafy wyciągnąć.
A jak ktoś chce lasencję udawać to potem efekty.
Na miejscu Twojej mamy, zamiast tego buziaka, klapsa bym Ci dał. Dobrze że to raczej nie zapalenie płuc/co najwyżej oskrzeli/, na płuca to już szpital pewny.
Zdrowiej mi więc i do społeczności wracaj
bodziu - Śro Lis 16, 2011 23:15
jasio świstak napisał/a: | 4lata pracowałem cateringu przelałem przez ten czas może alkoholu
To były najtrzeźwiejsze lata w mim życiu |
No to tylko pogratulować Tobie się udało ale ilu poległo? może by tak sprybować? pić kontrolowanie? sorki...
Kasia777 napisał/a: | Ja mam zapalenie płuc |
...przykro mi Kasiu, ale w ślad za twoją mamą masz buziola ode mnie ...nawet trzy
jarox48 - Czw Lis 17, 2011 09:03
Kasia777 napisał/a: | Ja mam zapalenie płuc |
Pozdrawiam
Jarek alkoholik
Kasia777 - Czw Lis 17, 2011 18:01 Temat postu: u Mieciu, gdybyś zobaczył mój strój zimowy na pewno zmieniłbyś zdanie, z lasencją niewiele mam wspólnego w czapce z misiem, kozaczkach, szaliku i rękawiczkach pod pachy;)
zapalenie płuc jest wirusowe, nie jest niestety zapaleniem oskrzeli, wiec raczej drugi tydzień też mam z głowy <cry>
Halinko, próbuje leżeć, troszkę siedzę, troszkę zaległych rzeczy w kompie porobiłam i mam zamiar opracować pytania do obrony ale tak pomalutku ile mi się będzie chciało, no i najbardziej pozytywna stroną jest to, że oswoiłam się z mieszkankiem.
Jasiu, każdy ma inne doświadczenia, dla jednego to nie obligatoryjne dla drugie ważne aby unikać alkoholu, ale uważność powinniśmy zachowywać wszyscy;)
Jarox dzięki
Mam spięcie z mamą niestety, w sumie o bzdurę bo powiedziałam jej ze chyba się spociła w takiej stylonowej bluzce, a ona że ja jej mówię, że ona się nie myje i śmierdzi i że więcej do mnie nie przyjdzie. Próbowałam jej wytłumaczyć, ze nie miałam tego na myśli i że chodziło mi o bluzkę, że być może nie powinna jej nosić.
Cała akcja była przy mojej siostrze w moim mieszkanku, siostrze było przykro że ja mam fajnie a ona się gnieździ z dzieckiem w małym pokoju. Więc może to się też do całej akcji przyczyniło. Ja zawsze lepiej sobie radziłam niż ona, tylko nikt nie doda, że wszystko musiałam robić sama bez niczyjego wsparcia a jeszcze przy słowach po co ci to, po co si studia, nikt ci nie kazał na nie iść.
Ale cóż, każdy powód jest dobry do kłótni.
Dziś mama do mnie zadzwoniła z pytaniem, gdzie tam coś położyłam i w rozmowie wydawało się, że jej przeszło, jak się później okazało nie. Powiedziała mi ,,troche szacunku". Na co ja jej mówię o co mi chodziło.
Ale nie wnikam już w to i to zostawiam. Choć przykro mi jest bardzo.
skoro nie słucha tego co mam do powiedzenia to ja też nie będę się naprzykrzać i tłumaczyć. Nie mogę siebie winić za to że ona inaczej to interpretuje.
Myślę, że to była dobra okazja do okazania focha i złości na to, że się wyprowadziłam i ona została sama.
Ale nie wiem tego. Wiem, że nie naprawię całego świata i nie mogę za to się winić. Choć już oczywiście chodziło mi to po głowie.
Przecinanie pępowiny chyba jednak boli, tylko ciekawe kogo bardziej dziecko czy matkę.
Dziękuję, że jesteście
Pozdrawiam z łóżeczka
Kasia777 - Czw Lis 17, 2011 18:02
kaja, Bodziu, Jacek,
jasio świstak - Czw Lis 17, 2011 18:21
Bodziu nie ma za co przepraszać kontrolowanie już piłem
Po 4ltach trzeźwości uznałem że ja to już na pewno jestem zdrowy .
Zapomniałem kim jestem .
Od roku jestem znowu Januszem alkoholikiem który dziś nie pieje
jacek78 - Czw Lis 17, 2011 22:29
Kasia777 napisał/a: | Mam spięcie z mamą niestety, |
Ty masz spięcie z mamą a Ja nie ale "nasz" kontak jak narazie się urwał.Kiedyś moje wizyty w domu rodzinnym były częste ale od początku września jeszcze tam nie byłem Nie przez to że che im może na złosc zrobić czy czuje się obrażony.Zdecydowałem, że nie będe tam chodził bo szło to w złą stronę.Myślałem że widząc że wynajmujemy mieszkanie i płacimy spore kwoty, to Nam jakoś pomogą.Nie w sensie pieniężnym tylko może popilnują dzieci.Może je wezmę gdzieś na spacer czy zaprowadzą do przedszkola.Może do Nas będą zaglądac a nie że Ja miałem cały czas tam chodzić.Jest wiele powodów.
Wtedy by to nam napewno pomogło.W tym, że żona mogła by może iść do pracy.Moglibyśmy gdzieś razem pójśc czy pojechać na zakupy.I tak dalej...
Psycholog mi wprost powiedziała, że może Oni mają jakiś problem.Może nie umią sie zajmowac dziećmi małymi.Czy może ten wiek daje znaki, że trzeba sobie odpocząć
Mi było trudno odciąć tą pempowine ale cieszę się że ta zrobiłem.Nie które rodziny mają jeszcze gorzej i sobie dobrze same radzą.Mój tata przyjechał przez te 2 miesiące może 2 razy ale tylko bo przywiózł mi poczte, gdyż jestem tam zameldowany.Nawet nie zapytał się o dzieci.A wnuki jak zobaczyły to w nich taka radość była że aż trudno opisac Zaraz wychodził i się tłumaczył że gdzieś tam jedzie czy że zmęczony.Ale po co to mówił, skoro ja się Go nawet nie pytałem.On widział płacz w dzieciach i chyba Go to przerażało.
Ja nawet powiem, że radzimy sobie jeszcze lepiej jak kiedyś.Sami decydujemy, sami sie dogadujemy i podejmujemy wspólnie decyzje.Także jest super
Dobrze że nieraz słyszałem od innych, że jeszcze wam będzie lepiej jak było gdy mieliscie za bardzo kontakt z rodziną.Macie swoją i z tego sie cieszczcie Kasia777 napisał/a: | Dziś mama do mnie zadzwoniła z pytaniem |
Do mnie niestety ale nawet nie dzwonią
Kasia777 napisał/a: | Myślę, że to była dobra okazja do okazania focha i złości na to, że się wyprowadziłam i ona została sama. |
U mnie powód jaki mi sie wydaje że powstała taka sytuacja , to że nie byłem u ojca na imieninach.Nie poszłem bo ja nie robiłem, a po drugie o mnie tez nikt nie pamiętał.Wiec Ja tylko zadzwoniłem,złożyłem życzenia i dobrze sie z tym czuje.Wcale nie jest powiedziane że muszę iść osobiscie.Liczy sie pamięc
Kasia777 napisał/a: | Przecinanie pępowiny chyba jednak boli, tylko ciekawe kogo bardziej dziecko czy matkę. |
Mi było cięzko to zrobić ale w koncu się udało i nie żałuje tego
pozdrawiam
Halinka - Pią Lis 18, 2011 20:44
Kasia777 napisał/a: | Mam spięcie z mamą niestety, w sumie o bzdurę bo powiedziałam jej ze chyba się spociła w takiej stylonowej bluzce, a ona że ja jej mówię, że ona się nie myje i śmierdzi i że więcej do mnie nie przyjdzie. |
A co ma jak to się mówi "piernik do wiatraka".
Też myślę, że to jest reakcja mamy na wyprowadzkę i to nie jest jeszcze koniec.
Trochę to potrwa zanim się oswoi z nową sytuacją. Pewnie też trochę się martwi, czy dasz sobie radę, tym bardziej ,że jak pisałaś ostatnio miałyście już dobry kontakt.
Nie masz wyjścia musisz przeczekać.
|
|
|