Opowiedz nam swoją historie - Tak się chyba zaczęło...
jacek78 - Wto Paź 29, 2013 21:28
dancia napisał/a: | że nie wystarczy, ze syn sie leczy, ja chodzę naterapię, że mąż też powinien iść na terapię.. |
Też tego zdania jestem.Napewno posłużyło by to dobrze dla wszystkich
3maj się Danciu
dancia - Wto Paź 29, 2013 22:54
pierwsze "dzieło"
dancia - Wto Paź 29, 2013 22:56
Chciałam wrzucić do prywatnego albumu, ale coś nie wchodzi....mam jeszcze 4 obrazki...zachęcam do malowania
dancia - Wto Paź 29, 2013 23:01
Wodospady
dora - Czw Paź 31, 2013 08:01
Rysunki sa odzwierciedleniem tego co nam w danej chwili w duszy gra, bardzo dużo mowia o człowieku i o jego uczuciach itp.
pozdrowka
dancia - Wto Lis 05, 2013 17:23
Syn już w domu...dziś była pierwsza noc....mąż w pracy...a ja....długo płakałam....spradzałam czy syn nie wziął czasem noży z kuchni....dopiero mi emocje puszczają...nie myślałam nawet, że tak mocno tamten dzień przeżyłam....strach, przerażenie, smutek, bezsilność...poprostu się załamałam, mignęła mi nawet myśl, że żałuję, że mnie wtedy nie zabił :( miałabym spokój już z tym wszystkim...na dodatek zadnego w mężu oparcia...jak mu rano powiedziałam co przeżywałam w nocy to jeszcze był zły, ze takie rzeczy gadam....ze jego mama mu mówiła, że z powodu jego zachowania wolałaby się zabić....tylko, że ja to powiedziałam jemu a nie własnemu dziecku....spytałam kiedy mu mama to mówiła, jak się ciął czy jak latał z nożem? I powiedziałam : to się nazywa wsparcie męża...a wystarczyło zżeby mnie przytulił czy choćby powiedział, że damy sobie z tym wszystkim radę....:(
Halinka - Sob Lis 09, 2013 14:22
dancia napisał/a: | Syn już w domu |
Zaczynam nie rozumieć, miał być na terapii, co się zmieniło ?
jacek78 - Sob Lis 09, 2013 23:08
dancia napisał/a: | ...jak mu rano powiedziałam co przeżywałam w nocy to jeszcze był zły, ze takie rzeczy gadam |
No to szkoda że nie przytulił,pogadał czy wsparł jakoś
dancia - Czw Lis 14, 2013 10:55
Halinko, syn był w psychiatryku, 2 tygodnie po czym sedzia i biegły psychiatra kazali go zwolnić, takie prawo, zgodnie z ustawą o zdrowiu psychicznym czy jakoś tak to brzmi....termin do ośrodka był na 8 stycznia, miałam dzwonić i pytać czy się nie zwolni miejsce wcześniej....tak zrobiłam...było wolne miejsce...przyjęcie we wtorek 12 listopada....spakowany acz niezbyt chętny syn pojechał a ja z nim...niestety jak to u mnie często bywa, mąż nie mógł jechać bo praca...pojechaliśmy.......i wróciliśmy....syn powiedział lekarzowi, że nie jest gotowy, że potrzebuje czasu....ja się rozpłakałam i wyszłam z gabinetu....syn twierdził (wyszedł za mną) że on sobie zadzwoni do ośrodka sam i się umówi....a że byliśmy przed budynkiem ośrodka to kazałam mu umówić się zaraz...termin przyjęcia na 5 lutego....za tydzień jedzie tam do terapeutki...widać jestem za słaba żeby go z domu wyrzucić....
dancia - Czw Lis 14, 2013 11:03
Jacku, mój mąż zatrzymał się emocjonalnie na etapie nastolatka...często zachowuje się tak, jakbym była jego matką....ale dopiero teraz to dostrzegam, jak jestem w terapii...ciężko samej jak sie ma 2 "synów" w domu i żadnego wsparcia....i wychodzi na to, że to ja jestem najgorsza i najbardziej "chora" z całej trójki...bo to ja chodzę na terapie
Halinka - Czw Lis 14, 2013 15:57
dancia napisał/a: | że nie jest gotowy, że potrzebuje czasu. |
Niestety ale wygląda to jednak na manipulację, już teraz wie, że to co robiłaś i mówiłaś jest czczym gadaniem i nie ponosi za swoje zachowanie żadnej konsekwencji.
Szkoda, bo tak niczego się nie nauczy.
Wiem, że mnie łatwo pisać, ale naprawdę nie ma innej możliwości jak konsekwencja w działaniu.
dancia - Czw Gru 12, 2013 10:51
Syn od wtorku chodzi na oddział dzienny w ośrodku dla alkoholików, po rozmowach z terapeutą ii psychiatrą zgodzili sie go przyjąć. Wie, że to tylko na czas oczekiwania na przyjęcie w lutym do ośrodka w Gliwicach, powtarzam mu to, żeby nie myślał sobie, że ta terapia teraz to wystarczy. Takie rozwiązanie podpowiedziała mi moja terapeutka, skontaktowała mnie nawet z terapeutką z tego ośrodka, jego współwłaścicielką. Jestem jej wdzięczna za to bo czasem już sama nie daję rady...mam dwóch chorych uzależnionych w domu i żadnego wsparcia. Pracuję nad sobą, nad tym, by powiedzieć mężowi wkońcu, że nie zgadzam się na jego picie i podam go na leczenie,jeśli sam w najbliższym czasie nie pójdzie na terapię...już dałam radę mu powiedzieć, że trzeba auto sprzedać bo i tak nie ma zamiaru robić prawa jazdy...Wyrok skończył mu się 7 w września i jedyne co zrobił to przyniósł wniosek do wypisania i płytę z testami, i tak to leży od ponad 2 miesięcy. Pozdrawiam wszystkich
Halinka - Czw Gru 12, 2013 15:56
dancia napisał/a: | Pracuję nad sobą, nad tym, by powiedzieć mężowi wkońcu, że nie zgadzam się na jego picie i podam go na leczenie,jeśli sam w najbliższym czasie nie pójdzie na terapię. |
Często tak jest, że jak już powstanie konkretna myśl to łatwiej ją zrealizować.
Myślę, że to już niedługo nastąpi, czego Ci z całego serca życzę.
dancia - Czw Gru 12, 2013 17:31
Dziękuję Halinko, czas przezwyciężyć wieloletni strach i po prostu powiedzieć co mam do powiedzenia, co ma być to będzie...
dancia - Pią Gru 13, 2013 23:36
No i powiedziałam mężowi dziś, że nie zgadzam się więcej na jego picie, jaki przykład daje synowi, że ma zgłosić się na terapię do końca tego roku, jak tego nie zrobi to go podam na leczenie...chyba był w szoku, że powiedziałam, że się nie zgadzam....nic nie powiedział, ale się pewnie obraził na dobre...cóż, to jego problem..chyba jestem trochę z siebie dumna
|
|
|