To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Witaj na stronach niepije.com.pl
Forum wsparcia, dla osób uzależnionych i współuzależnionych od alkoholu.
Dawniej niepije.net

Opowiedz nam swoją historie - Historia Xenka

jacek78 - Sob Maj 12, 2012 18:11

Xenek napisał/a:
Mamy z żonką "ciche" dni, no szczerze ciche tygodnie...

Ale widzę że szukasz pomocy, więc myśle że za nie długo będzię dobrze.Także głowa do góry ;-)
Xenek napisał/a:
Terapia ma trwać 1,5 roku, bardzo długo....

Moja trwała 2 lata i nawet nie wiedziałem kiedy był początek a tu zaraz koniec.Także bedzię dobrze
Xenek napisał/a:
Musiałem podpisać Kontrakt na terapię grupową osób uzależnionych.

U nas też tak się to nazywa i również podpisywałem
Xenek napisał/a:
Ogólnie to się bardzo cieszę, od 4.05 nie pije i już od 16.05 na terapię.

To gratuluje <czesc> i tak 3mać ;-)

Halinka - Sob Maj 12, 2012 19:16

Xenek napisał/a:
Pani miała dla mnie czas, dużo czasu.


Bardzo ważne jest też pierwsze wrażenie ze spotkania z terapeutką, a widzę ,że u Ciebie tak było, tak, że podchodząc poważenie do trzeźwienia masz duże szanse.

Xenek - Nie Maj 13, 2012 12:01

Witajcie Kochani.
Wczoraj nie pisałem, bo....padłem ze zmęczenia.
Malowałem kuchnię 12m2, a zajęło mi to cały dzień, dzisiaj nie mogę się ruszać, jestem wrak nie człowiek :cry: .

kajadda <czesc>

Halinka napisał/a:
Bardzo ważne jest też pierwsze wrażenie ze spotkania z terapeutką
Halinko jak do tej pory nie miałem dobrego zdania o naszej służbie zdrowia.
Tutaj nie dosyć, że Pani przyjęła mnie 15 min. wcześniej, to jeszcze sprawiała wrażenie, że nie ma nic innego do roboty, jak rozmowa ze mną.

jacek78 napisał/a:
Moja trwała 2 lata i nawet nie wiedziałem kiedy był początek a tu zaraz koniec.Także bedzię dobrze

Jacku dziękuję za pocieszenie :-> Może się przyzwyczaję, czas jak mówisz szybko mija.
Zacząłem czytać Twoją historię, ale aby całość przeczytć to trzeba wielu godzin...
Mamy ze sobą dużo wspólnego, ja też stosowałem przemoc, coprawda psychiczną, ale zawsze to przemoc. Opiszę to kiedyś.

Teraz skupiam się na pracy, ogólnej w domu, u rodziców (nie byłem u Nich od grudnia).
Muszę wypełnić maksymalnie swój dzień pracą.
Dzisiaj mityng, zobaczymy jak będzię.

Dziękuję Wam za to, że jesteście, za to, że piszecie.

Mietek - Nie Maj 13, 2012 20:01

Xenek napisał/a:
Może się przyzwyczaję, czas jak mówisz szybko mija.

Jak tylko będziesz sam tego chciał, nawet się nie obejrzysz, jak będziesz wyglądał godziny, żeby zajęcia się rozpoczęły :-) .
Xenek napisał/a:
Tutaj nie dosyć, że Pani przyjęła mnie 15 min. wcześniej, to jeszcze sprawiała wrażenie, że nie ma nic innego do roboty, jak rozmowa ze mną.

Jako były pracownik służby zdrowia, odpowiem Ci tak ;-) .
Ile ludzi tyle zdań, ile ludzi tyle charakterów, tyle sposobów i podejść do wykonywanych obowiązków.
Z tego co piszesz, jestem przekonany, że trafiłeś nie tylko na terapeutę, ale i człowieka.
Życzę Ci zatem żebyś nie zmienił zdania :-) :-)

Powodzenia <czesc>

ps. a zakwasami od malowania bym się nie przejmował :lol:
czyste ściany ten wysiłek wynagrodzą :lol:

Xenek - Wto Maj 15, 2012 22:39

Witajcie Przyjaciele,

Mietek dziękuję za rady.

W niedzielę byłem na mityngu, w poniedziałek także...
Wciąga mnie to, ludzie i ich sprawy, z pozoru błache, ale sprawiają problemy.
Zaczynam pojmować sens AA, otwartości ludzi, którzy mówią o swoich codziennych wzlotach i upadkach.
Siedziałem i słuchałem, pewne wypowiedzi były odzwierciedleniem, moich czynów, mojego życia.
W sobotę jak malowałem kuchnię, to także miałem swoją porażkę.
Żonka wymyśliła, iż będzie robić obiad! Meble, kuchenka oklejona folią, a żonka się uparła, abym sobie zrobił przerwę, bo będzie gotować. No oczywiście folię miałem zdjąć.
Od słowa do słowa, no i niewytrzymałem... Żonka dostała opr. Dosyć czesto zamawiamy gotowe jedzenie, ale akurat jak maluję to nie możemy zamówić, bo tak się żonce zachciało. Oczywiscie była kłótnia, zupełnie bezsensowna. Jednak nie potrafiłem zapanować nad sobą :cry:
W niedzielę przeprosiłem, ale słów wypowiedzianych nie da się cofnąć.
A miało być tak dobrze....
Jak piłem to nie panowałem nad sobą, jak nie piję to wydaje mi się, że jeszcze bardziej nie panuję.
W pracy też porażka, zwymyślałem kolegę, aż się zdziwił co mi się stało. Praca kompletnie się nie klei, wszystko jakoś topornie idzie. Nie wiem co się dzieje, ale nic dobrego na razie z tego nie wynika.

W poniedziełek na mityngu (poniedziałkowe mityngi są w przychodni) spotkałem Psychoterapełtkę, widząc mój stan zaproponowała wizytę u lekarza, aby wspomógł mnie farmakologicznie, zapisała mnie od razu na wizytę.
Dzisiaj byłem u lekarza, tzn. u psychiatry (psychoterapeutka nie mówiła, że to lekarz psychiatra :oops: ).
Znowu się zdziwiłem, wizyta miła i przyjemna (jak nie w polskim ZOZ-ie).
Pani popytała, posłuchała, obejżała moje wyniki z marca. Zapisała mi tabletki TRANXENE.
Mają mnie wyciszyć, pozwolić lepiej spać. Zobaczymy jakie będzie działanie.
Najważniejsze, że nie piję :!:
Tak jak tutaj piszecie, małymi kroczkami, przeżyć bez picia następne 24 godzin, a później kolejne itd.
Jutro pierwszy dzień terapii, już się nakręcam, myśle cały czas co to będzie. Popytałem kolegów o terapię.
Nie powiedzieli nic konkretnego, tylko, że jest fajnie...
Dla mnie jak narazie jest sterująco :-(
Dodatkowo żona mi nie pomoże, już jej się nie podoba, że z pracy wrócę po 19 (pracuję do 15 i nie opłaca mi się jechać na półgodziny do domu aby na 16:30 być na terapii).
Będzie ciężko zadowolić wszystkich. W sumie to trzy dni w tygodniu mnie nie będzie. Poniedziałek mityng, środa, czwartek terapia...
Nie wiem jakich argumentów użyć, aby ją przkonać że to konieczne.
W sumie to jest teraz mój największy problem, będę musiał wysłuchiwać, że mnie ciągle nie ma, to nie zrobione, tamto też itp. Znowu będą kłótnie, a znając siebie to wiem że w którymś momeńcie wybuchnę :cry:
Kurcze tak źle, a tak też niedobrze...
jacek78 napisał/a:
Xenek napisał/a:
Mamy z żonką "ciche" dni, no szczerze ciche tygodnie...
Ale widzę że szukasz pomocy, więc myśle że za nie długo będzię dobrze.Także głowa do góry

Jacku mam duże wątpliwości, co gorsza nie widze rozwiązania.

Życę wszystkim spokojnej nocki i kolorowych snów.

jacek78 - Wto Maj 15, 2012 23:08

Xenek napisał/a:
W niedzielę byłem na mityngu, w poniedziałek także...
Xenek napisał/a:
Zaczynam pojmować sens AA, otwartości ludzi, którzy mówią o swoich codziennych wzlotach i upadkach.
Siedziałem i słuchałem, pewne wypowiedzi były odzwierciedleniem, moich czynów, mojego życia.

I bardzo dobrze że zaczynasz dostrzegać sens AA :-P
Xenek napisał/a:
Jak piłem to nie panowałem nad sobą, jak nie piję to wydaje mi się, że jeszcze bardziej nie panuję.

To jest po prostu brak alkoholu i ten brak powoduje Twoje napiecie .Przedtem był alkohol a teraz trzeba zacząć umieć sobie radzić z emocjami bez alkoholu ;-)
Xenek napisał/a:
Tak jak tutaj piszecie, małymi kroczkami, przeżyć bez picia następne 24 godzin, a później kolejne itd.

Dokładnie tak trzeba robić i bedzie dobrze :-P
Xenek napisał/a:
Dodatkowo żona mi nie pomoże, już jej się nie podoba, że z pracy wrócę po 19 (pracuję do 15 i nie opłaca mi się jechać na półgodziny do domu aby na 16:30 być na terapii).
Będzie ciężko zadowolić wszystkich. W sumie to trzy dni w tygodniu mnie nie będzie. Poniedziałek mityng, środa, czwartek terapia...
Nie wiem jakich argumentów użyć, aby ją przkonać że to konieczne.
W sumie to jest teraz mój największy problem, będę musiał wysłuchiwać, że mnie ciągle nie ma, to nie zrobione, tamto też itp. Znowu będą kłótnie, a znając siebie to wiem że w którymś momeńcie wybuchnę

Wiadomo że na początku żonie to bedzie przeszkadzać bo do tej pory było inaczej.I aby odbudować zaufanie to na to trzeba czasu.Ja miałem podobnie.Jak tylko się ileś tam spóżniłem albo mówiłem że zostaje na nadgodziny to odrazu był u niej strach albo -Że znowu pije itp. :-/ Ale po pewnym czasie wszystko wróciło do normy i żona się cieszyła jak widziała że Ja trzeźwieje.Widziała że terapia,AA czy różne wyjazdy mi pomagają trzeźwieć.Wiec zaczeła mieć zaufanie do mnie ;-)
I zacznij panowac nad emocjami.Jak widzisz że możesz wybuchnąć złoscią to powiedz sobie STOP.Idź sie gdzieś przejdź aby ochłonąć.Zadzwoń do kogoś.Zobaczysz że zacznie Ci to pomagac.
Ja miałem napisane na ekranie monitora, na telefonie i na lodówce STOP i nauczyłem sie z tego korzystać.Już dość długo nie wpadłem w jakąś furie czy doszło do kłótni z żoną.Mi to pomaga ;-)
Xenek napisał/a:
Jacku mam duże wątpliwości, co gorsza nie widze rozwiązania.

To samo mówiłem 3 lata temu.I co :roll: I małżeństwo jest dalej.Bardzo się Kochamy.
PO prostu Ja zaczołem zajmowac się sobą a żoną sobą.Oczywiscie jakoś się wspieramy ale nie wchodzimy już sobie w dorogę jak kiedyś.Rozumiemy się dokładnie
pozdrawiam <czesc>

Halinka - Śro Maj 16, 2012 19:51

Xenek napisał/a:
, będę musiał wysłuchiwać, że mnie ciągle nie ma,


Bo taka jest prawda, na początku musisz całe swe siły skierować na trzeźwienie, ale nie możesz też zapominać o rodzinie, żebyś nie usłyszał jak ja kiedyś od mamy, że lepiej było jak piłam bo byłam bardziej spolegliwa i mogła mną kierować( wiadomo na kacu robiłam wszystko co chciała, żeby się w domu uspokoiło).

Dosyć częstym argumentem dla współmałżonka jest zapytanie : Czy wolałabyś żebym był pijany czy wolisz, żeby mnie nie było , ale jak przyjdę to będę trzeźwy?
Dobrze by też było, gdyby żonka wybrała się na miting al-alonu i zobaczyła jak to jest.

bodziu - Śro Maj 16, 2012 23:48

Xenek napisał/a:
Żonka dostała opr. Dosyć czesto zamawiamy gotowe jedzenie, ale akurat jak maluję to nie możemy zamówić, bo tak się żonce zachciało. Oczywiscie była kłótnia, zupełnie bezsensowna. Jednak nie potrafiłem zapanować nad sobą :cry:


Tak było i u mnie na początku ale z czasem wszystko się zmieniło. Zacząłem bardziej panować nad sobą. Trzeba też zrozumieć że nie koniecznie chodziło o gotowanie. Może po prostu twoja żona w taki sposób szuka twojej bliskości? a może próbuje wybadać czy czasem nie masz gdzieś piwa? Może przy następnej pracy w domu zaproś ją do współprac? Przecież można czasem zrobić coś razem.

Xenek napisał/a:
Będzie ciężko zadowolić wszystkich. W sumie to trzy dni w tygodniu mnie nie będzie. Poniedziałek mityng, środa, czwartek terapia...
Nie wiem jakich argumentów użyć, aby ją przkonać że to konieczne.
W sumie to jest teraz mój największy problem, będę musiał wysłuchiwać, że mnie ciągle nie ma, to nie zrobione, tamto też itp. Znowu będą kłótnie, a znając siebie to wiem że w którymś momencie wybuchnę :cry:
Kurcze tak źle, a tak też niedobrze...


Musisz to przejść... nie ma innej drogi... ja innej nie znam. Ale tak się zastanawiam, jak to jest u Ciebie z tym "ciągle nie ma mnie w domu". Pamiętam że gdy nawet byłem w tym domu to i tak mnie nie było. Zawsze miałem coś do zrobienia... a tak naprawdę to uciekałem przed domownikami a szczególnie przed żoną... bałem się że znowu będzie miała pretensję... albo będzie czegoś chciała. Na tamten czas szukałem odosobnienia i spokoju a ona ciągle mi przypominała o tym o czym chciałem zapomnieć... że piłem, że kłopoty to moja wina, że zaniedbuję, że wszystko robię źle, że ona dla mnie tyle... a ja tego nie doceniam... itp. Ja wiem że to wszystko prawda, dopiero dzisiaj to wiem... wtedy jeszcze nie byłem gotów się do wszystkiego przyznać , zaakceptować swoją przeszłość i to że jestem uzależniony od alkoholu. Że tak naprawdę to nie jestem taki zły ale robiłem źle bo piłem.

<czesc>

Xenek - Śro Maj 16, 2012 23:57

Witam Was i dziękuję za rady.
Czytam uważnie wszystko co piszecie.
Wy macie doświadczenie, ja się dopiero uczę.
Dlatego dziękuję serdecznie za każde słowo.

jacek78 napisał/a:
I zacznij panowac nad emocjami.Jak widzisz że możesz wybuchnąć złoscią to powiedz sobie STOP
Jacku, ja wim, że źle robię, wiem, że muszę (chcę) panować nad sobą, jednak nie jest to takie proste.
Bynajmniej w tej chwili jeszcze tego nie potrafię, ale chcę się nauczyć i nauczę się :!:
Powiedz stop, policz do dziesięciu, łatwo powiedzieć, już w ubiegłym tygodniu postanowiłem sobie, że zanim się "nakręcę" to policzę do 10. Na postanowieniu się skończyło. W ferworze słów mózg nie pozwala mi się zatrzymać na te kilka sekund.
Nie wiem jeszcze kiedy i jak się nauczę, ale bez opanowania siebie, swoich emocji, swojej wybuchowości, nie opanuję mojego życia. Wydaje mi się, że ja to wszystko wiem, rozumiem, jednak z zastosowaniem w praktyce mam problem.

Halinka napisał/a:
Dosyć częstym argumentem dla współmałżonka jest zapytanie : Czy wolałabyś żebym był pijany czy wolisz, żeby mnie nie było , ale jak przyjdę to będę trzeźwy?
Halinko, wiesz co odpowie moja żona?
Odpowie: jest mi to obojętne...
Na to argumentów nie mam :-x
Halinka napisał/a:
Dobrze by też było, gdyby żonka wybrała się na miting al-alonu i zobaczyła jak to jest.
Halinko miła, w moim wypadku to chyba nierealne, coprawda jeszcze nie próbowałem na ten temat rozmawiać, ale znam moją żone...
Ma to cały kawał gdzieś. Przykro tak pisać, ale taka prawda, a tutaj sami swoi, więc się nie wstydzę.

Byłem dzisiaj pierwszy dzień na terapii.
Terapia tzw. zajęciowa. Mam tą terapię z inną psychoterapełtką specjalistką od terapii grupowej. Poprzednia pani prowadzi terapię indywidualną. Dzisiaj otrzymałem informację, że na terapię indywidualną mam się zgłosić 28.05.

Ogólnie, to tą terapią grupową jestem trochę zawiedziony.
Na początku odczytano mi (i jeszcze jednej nowej dziewczynie) moje "prawa i obowiązki" :-) Nastepnie kilka osób odczytało "zadanie domowe", czyli odpowiedzi na pytania w różych tematach. Po odczytaniu grupa komentowała to, co zostało powiedziane, to się nazywa zwroty, czyli wypowiedź zwrotna w temacie. Po zwrotach pani psychoterapeutka dodała swój komentarz. No....i to wszystko. Osoby czytały, grupa komentowała i tak przez cały czas. Wszystkie te "wypracowania" były wg mnie jakieś takie sztuczne, ubarwione, nie umiem tego okreslić. Wszyscy bez wyjątków, łącznie z psychoterapełtką, tylko chwalili, że dobrze, że odważnie, ze są postępy. Nie znam tych ludzi, ciężko mi ocenać, ale moim zdaniem, cokolwiek nie zostało odczytane zostało pochwalone.
Terapia trwała 2,5 godziny z 20 minutową przerwą.
Reasumując odsiedziałem swoje, nikt o nic mnie nie pytał, nikt niczego nie chciał. Poprostu sobie posiedziałem.
Nie wiem, może tak ma wygladać terapia.

Bardzo Was proszę napiszcie jak to jest (było) u Was.

Po tym pierwszym dniu terapii wydaje mi się, że więcej mądrości życiowych i szczerych wypowiedzi płynących prosto z serca (mózgu :-> ) usłyszałem na mityngach AA. Tam każdy mówi co w danej chwili ma do powiedzenia i to się czuje, czuje się szczerość, chęć wyrzucenia czegoś z siebie.
Zobaczymy co dalej, może mam dziwne odczucia...

Napiszę jeszce o tabletkach, które dostałem wczoraj.
Powiem tak, rewelacja :!:
Samopoczucie poprawiło mi się o 100%. Ręce już mi się nie trzęsą, jestem jakiś spokojniejszy, no i moge się skupić. Dzisiaj w pracy wszystko było tak jak dawniej kiedy piłem. Czyli szybko, łatwo i przyjemnie. Nadrobiłem kupe zaległości i w ogóle dzionek jakoś szybko minął. Dzisiaj pierwszy dzień się normalnie wyspałem, bez budzenia się w środku nocy, bez jakiś dziwnych snów w półśnie.
Muszę przyznać, że ta pomoc farmakologiczna jest mi potrzebna.

Dziekuję Wam Kochani za wszelkie wsparcie i proszę o jeszcze ;-)

Pozdrawiam Was serdecznie, życzę dobrego snu.

Xenek - Czw Maj 17, 2012 00:07

Witaj bodziu
bodziu napisał/a:
Pamiętam że gdy nawet byłem w tym domu to i tak mnie nie było. Zawsze miałem coś do zrobienia... a tak naprawdę to uciekałem przed domownikami a szczególnie przed żoną... bałem się że znowu będzie miała pretensję... albo będzie czegoś chciała. Na tamten czas szukałem odosobnienia i spokoju a ona ciągle mi przypominała o tym o czym chciałem zapomnieć... że piłem, że kłopoty to moja wina, że zaniedbuję, że wszystko robię źle, że ona dla mnie tyle...

bodziu skąd Ty to wszystko wiesz :?:
To co piszesz to moje życie :!: Tak ja także uciekałem, uciekałem do piwnicy, do garażu, mam tam warsztacik, lubię elektronikę, coś pomajsterkować, cos zbudować i przy okazji coś wypić...
Od ok. dwóch lat nic nie zbudowałem, wszystko padło, ostatnio to już nie byłem w stanie naprawic prostego radia. Garaż był moja ostoją gdzie nikt się nie czepiał i mogłem sobie pić do woli...

Dziękuje Ci z aTwe słowa.

bodziu - Czw Maj 17, 2012 09:12

Xenek napisał/a:
Po tym pierwszym dniu terapii wydaje mi się, że więcej mądrości życiowych i szczerych wypowiedzi płynących prosto z serca (mózgu :-> ) usłyszałem na mityngach AA. Tam każdy mówi co w danej chwili ma do powiedzenia i to się czuje, czuje się szczerość, chęć wyrzucenia czegoś z siebie.
Zobaczymy co dalej, może mam dziwne odczucia...


Xenek, myślę że na początek trzeba sobie dobrze zdefiniować AA i terapię... pierwszy błąd jaki robisz w tej chwili to fakt że oceniasz. Terapia jest jak najbardziej ok. To że ci się nie podoba to twój problem. Mnie też się nie podobało, ale dzisiaj wiem dlaczego... w tamtym okresie wydawało mi się że powinno wyglądać inaczej bo oczekiwałem; cudownego leku, skupienia uwagi tylko na mnie... przecież ja nie piję, może w końcu ktoś zauważy :evil: może mnie ktoś w końcu pochwali :evil: A TU NIC!!! każą tylko słuchać...
I tak ma być, terapia ma mnie nauczyć czym jest choroba na którą zachorowałem, ma mnie nauczyć jak mam z tą chorobą żyć, jak mogę sobie radzić z objawami choroby (głody, nawroty, itp)... jakich zasad powinienem przestrzegać żeby nie wrócić do picia. Najważniejsze jednak w terapii jest słuchanie i analizowanie, w odniesieniu do siebie samego, tego co maja do powiedzenia (przeczytania) inni. Słuchanie prac i wypowiedzi zwrotnych ma mnie nauczyć rozpoznawać u mnie samego, jak działają mechanizmy uzależnionego umysł (mechanizm iluzji i zaprzeczeń, nałogowego regulowania uczuć i rozdwojonego ja). Obserwując innych mam nauczyć się obserwować siebie. Nie podoba mi się terapia? To znaczy że mam bardzo dużo do zrobienia ze sobą.
Dlacego podoba mi się mityng? Bo tu nikt nie udzieli mi odpowiedzi zwrotnej, nie oceni, nie skrytykuje... mało tego, tu poklepią mnie po plecach, słuchają tego co mam do powiedzenia, czasami nawet pochwalą. Dodać jeszcze ogrom życzliwości i zrozumienia... i cóż ... kocham AA.

bodziu - Czw Maj 17, 2012 09:37

Xenek napisał/a:
bodziu skąd Ty to wszystko wiesz :?:


Wiem? nie wiem? ... Ja po prostu obserwuję siebie i innych... staram się nie oceniać, a jeśli nawet oceniam to tylko tak po cichu, bez większych emocji, i zawsze w odniesieniu do siebie. Może nie zawsze od razu ale po chwili krótszej lub dłuższej, zaczynam się zastanawiać... dlaczego TA SPRAWA, TA SYTUACJA, TO ZDARZENIE, TO ZACHOWANIE, TA/TE OSOBY, wywołują we mnie właśnie takie a nie inne reakcje... po co mi to? do czego jest mi to potrzebne?.. niestety (albo stety) przeważnie (90% sytuacji) to ja mam coś do zrobienia ze sobą a inni są jacy są i mają do tego prawo... to nie mój problem...
Dzisiaj nie wypalam się już tak jak kiedyś i nie marnuję czasu. Nie skupiam już tak uwagi na tym co i jak robią inni, dzisiaj więcej czasu i uwagi poświęcam sobie i tak ma być... ja jestem swoim problemem i to o siebie muszę dbać dzisiaj... po ty, żeby dobre było dla mnie jutro...wtedy mogę zacząć dzielić się z innymi tym co "mam, posiadam".

pozdrawiam <czesc>

Wesus - Czw Maj 17, 2012 13:37

Xenek napisał/a:
Nie wiem jeszcze kiedy i jak się nauczę, ale bez opanowania siebie, swoich emocji, swojej wybuchowości, nie opanuję mojego życia. Wydaje mi się, że ja to wszystko wiem, rozumiem, jednak z zastosowaniem w praktyce mam problem.


Wiedza to nie wszystko, trzeba jeszcze praktyki. Codziennie myślę nad swoimi zachowaniami i staram sie wyłapywać co zrobiłem nie tak. Najbardziej mi pomaga próba zrozumienia drugiej strony. Wspomniałeś przykład swojej żony i obiadu. Czy zastanawiałeś się dlaczego chciała akurat wtedy gotować? Czy naprawdę myślisz, że to było by zrobić Tobie na złość?

Xenek napisał/a:
Wszystkie te "wypracowania" były wg mnie jakieś takie sztuczne, ubarwione, nie umiem tego okreslić.


Co do terapi to ja bym nie ufał swojemu pierwszemu wrażeniu. Nie byłem co prawda na terapi grupowej, ale miałem podobne odczucia po moim pierwszym mitingu. Trzeba dużo pokory, by słuchać innych bez ich oceniania, a ja jej nie miałem ani trochę.


pozdrawiam W

Halinka - Czw Maj 17, 2012 19:51

Xenek napisał/a:
Halinko, wiesz co odpowie moja żona?


Nie wiem, ale i Ty tego na pewno nie wiesz, teraz się tylko domyślasz.
Jeszcze jest za krótko,żeby zobaczyła różnicę i dalej Ci nie wierzy, że nie będziesz już pić, bo przecież to nie pierwsza próba zaprzestania picia. Tych obiecanek było pewnie sporo.
Cytat:
coprawda jeszcze nie próbowałem na ten temat rozmawiać, ale znam moją żone...


Znowu domysły, a może żonka Cię zaskoczy?
Xenek napisał/a:
Powiem tak, rewelacja :!:

Z lekami uważaj.

Xenek - Czw Maj 17, 2012 22:41

Witajcie Przyjaciele,
Dzisiaj nie mogę pisać, jestem bardzo zmeczony, przed chwilą wróciłem z garażu, naprawiałem samochód.
Jednak uważnie przeczytałem co napisaliście do mnie.
Muszę przyznać MACIE RACJĘ.
Zawsze oceniałem ludzi, nie siebie.
Pokory także mi brakuje, zawsze byłem ja, no bo ja jestem kimś 9 w sumie jestem nikim), a inni inni sa gorsi....

Właśnie tego co piszecie, takiej mądrości, wylania kubła zimnej wody na głowę, mi brakuje. Powiem szczerze, już dzisiaj na terapii zastanawiałem się, co ja tutaj robię....no przecierz ja nie piję!

Wasze słowa bardzo mi pomagaja. W pracy nie bardzo mogę pisać, ale czytam co do mnie napisaliście, od razu czuję się lepiej.

Dziękuję Wam z całego serca.
Życzę spokojnego kolejnego dnia.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group