Opowiedz nam swoją historie - minąłem ostatni próg... nie ma już powrotu... cieszę się
bodziu - Sob Sty 17, 2015 19:07
Cytat: | Tchnales we mnie nadzieje.Moze wiecej nas tu powroci na forum. |
chciałbym
bodziu - Sob Sty 17, 2015 19:49
bacha napisał/a: |
Czytam z zapartym tchem o sponsorach,od dawna bardzo mnie ten temat interesuje.Nie dane mi bylo pracowac ze sponsorem,nie spotkalam na swojej drodze takiego z ktorym mogla bym "prawdziwie pracowac" ...
|
Jeżeli miałbym się opowiedzieć czy warto mieć sponsora czy nie... zdecydowanie mówię TAK. Jednak nie uzależniam od tego jakości trzeźwienia. Wiecie, dla mnie jest to indywidualna sprawa i zależy ile jesteśmy gotowi zrobić dla siebie lecz NIC NA SIŁĘ... Dla mnie współpraca ze sponsorem czy z podopiecznym to nowe możliwości na poznanie siebie i rozwój. Nie można przecież zmieniać siebie jeśli nie wiemy co chcemy zmienić. W pracy ze sponsorem , to on pokazywał mi moje wady, zalety, błędy w postrzeganiu rzeczywistości i iluzje które były tego konsekwencją... oczywiście nie mówił mi wprost że się mylę ale tak opowiadał o sobie że nie było mocnych bym zrozumiał że "błądzę"... dołóżmy do tego pracę na krokach i efekt może być niesamowity... ale równe prawdopodobne jest też niepowodzenie. Zależy to od tego czy zarówno sponsor jak i podopieczny podeszli do współpracy uczciwie i rzetelnie. Nie wolno zapominać że obaj są wciąż chorzy, mają wady, obaj popełniają błędy i mogą rozumieć program i rzeczywistość w różny sposób... i nic w tym złego, każdy przecież patrzy na życie przez swój pryzmat, swoje doświadczenie.
bacha - Sob Sty 17, 2015 22:39
Halinko (nie umiem przenosic cytatow z poprzedniej strony) ja czytajac o sponsorach i sponsoringu niegdzie nie widzialam roznicy co do pracy sponsorow z alko czy z koalko.Z tego co mi wiadomo to u nas rowniez praca glownie opiera sie na stopniach,ale nie wiem ,moze cos tam przeoczylam,ale intuicja mi podpowiada ze:praca to praca do tego owszem,moze byc i spowiednikiem (oczywiscie w nawiasie )i jeszcze wiele zapewnne innych skladnikow.Opisuje to oczywiscie patrzac moimi oczyma i moim rozumem ogarniajac dodajac to co wyczytalam.Nie bede sie w temacie rozpisywac,albowiem za male sa moje wiadomosci,dlatego temat mnie tak absorbuje.
Halinko dzieki
bodziu napisał/a: | Nie wolno zapominać że obaj są wciąż chorzy, mają wady, obaj popełniają błędy i mogą rozumieć program i rzeczywistość w różny sposób... i nic w tym złego, każdy przecież patrzy na życie przez swój pryzmat, swoje doświadczenie.
| no wlasnie i juz jestem w domu :)popatrz jedno zdanie a tyle zrozumialam.Nic juz dodac nic ujac.Wielkie dzieki Bodziu
jacek78 - Sob Sty 17, 2015 23:59
bodziu
Cytat: | Jak kolwiek byś nie patrzył to robisz program tylko w inny sposób |
Dokładnie.Każdy pace na programie robi na swój sposób.Jedni ze sponsorem.Jedni sami.A znowu inni na grupie(gdzie w większości jest tylko praca na krokach)
Cytat: | Sponsor wciaz sie uczy, nawet bardziej niż podopieczny |
Tu się zgadzam w 100% i właśnie nieraz nie podoba mi się to jak slyszę że sponosor już wszystko wie i tylko go możesz słuchać.Nie sprzeciwiać się.Czy nie udzielać rad.
Dla mnie to nie jest praca ze sponsorem tylko nakaz robienia tego co sponsor każe
bacha
Cytat: | Takie wlasnie zdanie uslyszalam,sponsor pomaga nie tylko mi,pomaga tez sobie,to powinna byc moim zdaniem wspolna praca |
Moim zdaniem Basiu też.I tak sponosor mi odpowiada i znam takich wiele osób i dlatego ich cenie
Cytat: | Pewnie w jakims sensie jest,a raczej na pewno,ale przede wszystkim mysle iz praca na programie byc powinna |
Halinka
Cytat: | Może tak być u współuzależnionych ale u alkoholików sponsor ma pracować ze sponsorowanym na krokach właściwe tyle |
Ja znowu mam inne spojrzenie i z doświadczenia innych, ze sponsorem nie tylko pracuje się na krokach.Można przez telefon pogadac jak się ma problem.Można zwierzyć się z problemów które zagrażają trzeźwości.Nie tylko praca na krokach
jacek78 - Nie Sty 18, 2015 00:13
bodziu napisał/a: | Nie można przecież zmieniać siebie jeśli nie wiemy co chcemy zmienić |
Zgadzam sie.Ja zobaczylem zmiany u siebie jak zaczołem słuchać doświadczeń innych na mitngach.Nikt mi nie kazywal, tylko sam po przeanalizowaniu tych doświadczeń sam zaczołem wykorzystywać to w swoim zyciu.
bodziu napisał/a: | Nie wolno zapominać że obaj są wciąż chorzy, mają wady, obaj popełniają błędy i mogą rozumieć program i rzeczywistość w różny sposób... i nic w tym złego, każdy przecież patrzy na życie przez swój pryzmat, swoje doświadczenie. |
Niemam jak ci punktu dać za to, bo to napisaleś bardzo fajnie i zgadzam sie z tym.
bacha napisał/a: | .Nie bede sie w temacie rozpisywac,albowiem za male sa moje wiadomosci,dlatego temat mnie tak absorbuje |
I właśnie po to pisz Basiu, bo każdy podzieli się swoim doświadczeniem i już będziemy wiedzieć więcej.Ja też lubie słuchać innych i też wiem mało.Także dla mnie też jest to potrzebne
pozdrawiam
bodziu - Nie Sty 18, 2015 11:56
Witam...
Tak chyba dojrzałem do podzielenia sie z wami tym co wydarzyło sie w moim życiu przez ten czas gdy mnie tu nie było. Nie pamietam dokładnie ale chyba zakończyłem w miejscu gdy szamotałam sie z soba w toksycznym związku. Wiec związek ten przeszedł już do przeszłości... Na początku 2013 roku odszedłem po raz pierwszy ale tak naprawdę to był chyba bardziej mój manifest niż odejście. Po kilku miesiącach uległem i wróciłem. Niestety był to mój błąd. Zrozumiałem to szybko i po kilku kolejnych miesiącach zakończyłem ten związek definitywnie... Tym razem nie miałem żadnych watpliwości. Pierwsze odejście pozwoliło mi na złapanie dystansu do siebie i pijącego partnera i gdy wróciłem do niego, wszystko wyglądało już inaczej... Próbowałem wziąć winę na siebie, próbowałem obwinić partnera... Ale tak naprawdę to niczyja wina. Po prostu byliśmy zbyt różni, on pił a ja nie... To tak jak ogień i woda... Nie da sie pogodzić.ponad rok temu poznałem i zaprzyjaźniłem sie z kimś z polski. Los sprawił ze zaczęliśmy razem pracować i bardzo sie zbliżyliśmy do siebie...zwierzalismy sie sobie i rozumieliśmy sie. Obaj tkwilismy w relacjach które nas rujnowały. Ale strach przed odejściem i samotnością nas paraliżował. Chyba w pewnym stopniu byliśmy uzależnieni od swoich partnerów. Nadszedł jednak czas gdy dojrzałem do odejścia i odszedłem. Już bez wyrzutów i obwiniania kogokolwiek. Zaraz po mnie zakończył swój związek mój przyjaciel. Po kilku tygodniach postanowiliśmy spróbować razem. Jestesmy razem już 7 miesięcy i na ta chwile obaj uważamy ze to strzał w 10- tke. On jest DDA , nie pije i zna temat uzależnień... Rozumiemy sie i kochamy... Sporo rozmawiamy, nie mamy tematów tabu i chyba po raz pierwszy weszliśmy w związek z kimś zkim najpierw sie poznaliśmy i zaprzyjaźniliśmy. Nie tak jak wcześniej , gdzie najpierw był seks i chciejstwa a pózniej poznawanie i rozczarowania... Wierzymy ze to jest to i jestesmy szczęśliwi ...
Pozdrawiam
Halinka - Nie Sty 18, 2015 18:40
bodziu napisał/a: | chyba po raz pierwszy weszliśmy w związek z kimś zkim najpierw sie poznaliśmy i zaprzyjaźniliśmy. |
To tak jak ja i Heniu
Pamiętam jak na początku naszego związku powiedziałam Heniowi, że jest moim przyjacielem , to mnie nie zrozumiał i chciał się obrazić, ale mu wytłumaczyłam, że to jest bardzo ważne w związku na dobre i na złe, bo seks czasem mija, a przyjaźń i zaufanie oparte na szacunku pozostają.
Cieszę się, że znalazłeś swoją drugą połowę.
bodziu - Pon Sty 19, 2015 09:44
Ja tez sie cieszę Halinko... Ale nie było mi łatwo na początku.
Niestety poprzedni zwiazek zostawił we mnie naleciałość ktora nie służy dobrym relacjom. Byłem tak pełen lęków, fobii i niepokojów że bardzo prawdopodobnym było niepowodzenie.
Myślałem na początku ze jest to chorobliwa zazdrość ale na dzisiaj wiem że był to strach przed nieuczciwością . Nigdy wcześniej tak sie nie zachowywałem i nie czułem. Wszystko przyszło do mnie w trakcie poprzedniego związku. Dzisiaj już jestem spokojny i dziękuje Bogu za cierpliwość jaką dał mojemu partnerowi... I za to ze potrafimy ze soba rozmawiać o nas i naszych lękach i obawach. Dużą pomocą jest też to że rozmawiamy też o swoich poprzednich związkach. O tym co było dobre a co mniej... Dlatego też myślę że mamy bardzo duże szanse na wspólne przeżycie reszty naszego życia.
bodziu - Wto Sty 20, 2015 09:54
Witam
Czas na kolejny element mojego życia... Dzieci
... Zacznę od syna, tu niewiele się zmieniło. Jesli jednak coś zmieniło się, to na gorsze. Tak przynajmniej widać z mojej perspektywy. Syn wciaż pije, ponosi coraz więcej konsekwencji i są ona coraz dotkliwsze. Stracił dziewczynę, narobił sobie długów, zepsuł sobie przez to opinie w pracy i zwolnił sie z niej. Kolejna ucieczka ktora w jego oczach jes rozwiązaniem problemu. Kilka razy wydawało mi sie że cos jednak drgnęło , pomogłem i niestety szybko przekonałem sie że sie mylę. Mój portfel schudł o kilkaset funtów a ja wycofałem sie całkowicie z jego życia. Kilka dni temu stracił pracę i teraz już nie wiem co sie z nim i u niego dzieje. Razem z córkom postanowiliśmy zostawić go samemu sobie i nie dać sie już wiecej wykorzystywać.
... Córka natomiast radzi sobie bardzo dobrze. Awansowała w pracy, kupiła sobie dom na obrzeżach Edynburga i we wrześniu wychodzi za mąż. Z przyjemnością patrzy sie na nią i jej nażyczonego... Mam z nimi bardzo dobry kontakt i jestem z tego dumny.
... Młodsza córka jest w Polsce z mamą... Nie jest już dzieckiem, to już panienka... Ma 12 lat ale jest bardzo dojrzałą jak na swój wiek osóbką. Nie sprawia żadnych kłopotów ale harakterek ma. Wie czego chce i jest wrednie konsekwentna w tym co robi... Jestem z niej dumny. Niestety widujemy sie rzadko i bardzo tęsknimy za soba
Pozdrawiam i pogody ducha życzę Wam
bacha - Pią Sty 23, 2015 18:42
bodziu napisał/a: | Razem z córkom postanowiliśmy zostawić go samemu sobie i nie dać sie już wiecej wykorzystywać. | Tak sobie mysle Bodziu czytajac twego posta ,ze z dziecmi to juz tak jest,no niestety jedno dziecko takie ,drugie inne.Takie zycie ,czesto meczace i bolace,ale zyc trzeba mimo to,czerpac dla siebie z niego ile sie da.Wiem i znam z autopsji jak rece opadaja wobec bezradnosci jesli o dzieci chodzi,ale z pewnymi sprawami trzeba sie pogodzic,widze ze radzisz sobie doskonale i tak trzymaj
jacek78 - Sob Sty 24, 2015 22:47
bodziu napisał/a: | Razem z córkom postanowiliśmy zostawić go samemu sobie i nie dać sie już wiecej wykorzystywać. |
Myśle że dobry krok bodziu napisał/a: | Córka natomiast radzi sobie bardzo dobrze. |
bodziu napisał/a: | Młodsza córka jest w Polsce z mamą |
bodziu napisał/a: | Jestem z niej dumny. |
I z tego się możesz cieszyć i być dumny, że masz takie córeczki
bodziu - Czw Mar 26, 2015 12:52
Witam
Długo mnie tu nie było, wybaczcie, ale dzieje się w moim życiu sporo i po prostu brak mi czasu. Trzeźwe Życie jest tak piękne i imponujące że pochłania mnie bez reszty :) .
Chcę podzielić się z Wami tym co u mnie. Jest tu trochę mojej historii i Żeby ta historia była pełna, Żeby ktoś kto czyta miał pełny obraz tego jak zmieniło się moje życie. Powinienem i chce się swoim doświadczeniem podzielić.
Chciałbym powiedzieć wszystkim którzy wątpią w siebie i w to ze można żyćnie pijąc, ze mnożna, ze warto i ze wartość trzeźwego życia jest nie do zmierzenia.
Nie pije siódmy rok, to nie jest długi czas , zwłaszcza że mam już 49 lat. Lecz tylko w tym czasie w tych 7-miu latach przeżyłem i przeżywam to, o czym marzyłem przez całe swoje życie. Moje najskrytsze marzenia się spełniać
. Jestem szczęśliwym człowiekiem, który z wiara patrzy w przyszłość. Jestem człowiekiem który realizuje swoje cele, marzenia i pomimo obaw i wątpliwości potrafiłiść do przodu ... Dzień za dniem, małymi kroczkami i na ile potrafić uczciwie i z pokorą. Nigdy nie zapominać
c o tym kim jestem, ani o tym co jest dla mnie ważne. Mam wspaniałą rodzinę, wielu wspaniałych przyjaciół, udany związek, skromna ale dobra prace, spokój, szczęście , zdrowie, pogodęducha i to o czym powinienem pisać na samym początku bo jest to najważniejsze ... Mam wiarę. Wierzyć w swoją Siłę Wyższą którą nazywam Bogiem. Słowo Bóg jest tylko Słowem które używam bo tak mnie nauczono i jest wygodnie, ponieważ mój obraz Siły Wyższej jest tak ograniczony i znikomy w porównaniu z potęgą Jej samej ze nie próbuje nawet zrozumieć czy zdefiniować w jakikolwiek sposób.
Bo właściwie to niby, po co? Wielka Księga mówi o własnej koncepcji swojej Siły Wyższej i ja to kupuje. Każdy człowiek jest inny i te same rzeczy postrzegamy każdy na swój sposób. Więc dlaczego z Bogiem miało by być inaczej? Na tę chwile mój Bóg jest ;
Miłością - wiec staram się, na ile potrafię, żyć z miłością
Prawdą - więc staram się, na ile potrafię, żyć w prawdzie
Uczciwością
- więcstaram się na ile potrafię, żyć uczciwie
Szczęściem - więc staram się, na ile potrafię, czerpać radość i szczęście z wszystkiego co mnie otacza
Dobrem – więc staram się być dobrym, oczywiście wciąż na ile potrafię
... I mógłbym tak jeszcze sobie wyliczać jakiś czas ale nie o to chodzi bo najważniejsza jest sama wiara i pokora z jaką wierzę. Pokora, czyli zgoda na to by moja Siła Wyższa kierowała moim życiem, nawet jeśli czasami mam wątpliwości. A ja sam mam dowody w swoim Życiu na to ze warto, w końcu nauczyłem się że dostanę to czego pragnę jeśli tego naprawić potrzebuje... To tylko kwestia czasu. Czasami po prostu nie jestem gotowy na przyjęcie czegoś o czym marzyć ale z czasem gdy taką gotowość osiągnę to w końcu dostaje to czego pragnę.
Bóg mnie kocha i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. A skoro On mnie kocha, to czyż ja sam nie powinienem kochać samego siebie? Wiec kocham, kocham siebie w swej niedoskonałości i i uczuć się żyć korzystając z tego co było. Wdzięczny, cieszyć się tym co jest i z wiarą czekam na to co będzie jutro. Wdzięczny bo mam wszystko czego potrzebuje tu i teraz i będę tez to miał w przyszłości. Tylko zauważcie że mówić o tym czego naprawić potrzebuje a nie o tym co myśleć ze jest mi potrzebne. Bo przecież skoro nie kieruje swoim życiem to czy wiem tak do końca czego potrzebuje? No nie zawsze. Często tylko są to tylko moje chciejstwa.
Ostatnio, kiedy dzieliłem się tym co u mnie, byłem jeszcze w poprzednim związku. Pomału i nie bez trudności (w brew sobie) zdołałem się z niego uwolnić. Poznałem kogoś innego zaprzyjaźniliśmy się i po kilku miesiącach postanowiliśmy spróbować razem, już chyba wcześniej tez o tym wspominałem ale nie o związku chce pisać. Z poprzednich związków zawsze wychodziłem z jakimś poczuciem winy czasami z poczuciem krzywdy czy złośćci. Jakkolwiek by na to nie patrzył, każda z tych opcji jest dla mnie jako alkoholika bardzo niebezpieczna. Tym razem jednak było inaczej. Oczywiście był, jakiś ból, smutek czy nawet złość ale na bardzo krótko. Okazuje się ze praca na programie z podopiecznymi zostawia we mnie swój ład i to nie mały. Zaskoczyło mnie to że nie potrafić się obwinić za tezmarnowane dwa lata życia, mało tego, nie potrafić tez obwinić tej drugiej strony. Przez chwile sam nie rozumiałem co się zemną dzieje ale po kilku dniach zrozumiałem. Elementy układanki zaczęłyukładać się w czytelną całość.
- wyjazd do Szkocji,
- związek z alkoholikiem
- praca na programie z moim sponsorem
- praca z podopiecznymi
To wszystko ukazało mi się jako etapy przygotowania mnie do kolejnych etapów w Życiu... a w konsekwencji? Wszystko wydarzyło się po to bym dojrzał do tego co jest tu i teraz.
Wszystko było mi potrzebne do tego bym się zmienił i potrafił żyć w nowej rzeczywistości, w nowych sytuacjach, w nowym związku.
Przed moim wyjazdem do Szkocji, młodszy brat powiedział do mnie ze jest to palec Boży. Tak to był palec Boży i w każdym wydarzeniu które mnie spotkało widać ten palec. Gdyby nie to ze przyjechałem do Szkocji, nie spłacał bym swoich długów. Nie miałbym możliwości płacenia alimentów na córkę i zapewnienia sobie dobrych warunków Życia. Nie zrobiłbym programu ze sponsorem i nie pracowałbym z podopiecznymi. Nie przeżyłbym tych dwóch lat ze swoim ostatnim partnerem i nie poznałbym swojego obecnego partnera. To chęć ratowania poprzedniego związku pchnęła mnie w stronę programu, chciałem i byłem gotowy na wszystko tylko jeszcze wtedy nie rozumiałem ze nie mam takiej mocy by pomoc jemu. Nie rozumiałem ze jedyne co mogę to pomoc sobie i nieświadomie ale pomogłem. To dzięki pracy ze sponsorem dojrzałem do tego by wyjść z tego co mi nie służy i jest dla mnie niebezpieczne. To dzięki pracy ze sponsorem i podopiecznymi zrozumiałem ze nikt nie ponosi odpowiedzialności za nie udany związek. Po prostu obaj nie byliśmy na taki związek gotowi. Dwa inne światy, inna mentalność, inne wartości, postrzeganie przez inny pryzmat doświadczeń i co najważniejsze, ja nie pić a on tak. To się nie mogło udać. Tu nie ma winnych i nikomu nie trzeba niczego wybaczać, nie ma potrzeby obwiniania kogokolwiek i nie ma poczucia zmarnowanego czasu. W końcu czegoś się nauczyłem. Dowiedziałem się w ciągu tych dwóch lat z czym mam problem, nad jakimi wadami powinienem popracować, na co mogę się zgodzić a czego nie mogę zaakceptować. Nauczyłem się tez ze moje zdanie na każdym temat to tylko moja opinia i jest tylko moja a inni mogą mieć inne zdania i maja do tego prawo. Ja mogę się z tym zgadzać lub nie ale nie powinienem ich oceniać. Każdy rozumie tak jak potrafi i tak naprawdę nigdy nie wiadomo gdzie leży prawda. No i doszedłem do miejsca gdzie wszystko stanąćmogło w innym świetle. Poczułem ze wszystko co się wydarzyło miało swój sens i przygotowało mnie do tego co wydarzyło się w ostatnim czasie. Kiedy większość moich iluzji opadła, mogłem na świeżo i z czystym umysłem spojrzeć na swą rzeczywistość. Zobaczyłem ze mam przy sobie wspaniałego człowieka z którym chce spędzić resztę swojego Życia i mamy dużą szanse, bo te dwa lata z w poprzednim związku przygotowały mnie do tego;
- bym wiedział jakich błędów nie popełniać w tym nowym,
- jak dbać o ten związek,
-i jak w nim być nie zapominać
c o sobie.
Mam przy sobie wspaniałą rodzinę, córka za kilka miesięcy wychodzi za mąż za fajnego gościa. Kilka miesięcy temu kupili sobie dom tu w Szkocji. Mój najmłodszy brat z rodzina który być może tez osiedli się tutaj na stałe. Kilkoro wspaniałych przyjaciół. Moja młodsza córka i syn są w Polsce z moja przyjaciółką i jednocześnie ex małżonka. Rodziców mam zdrowych i bardzo ich kocham, są szczęśliwi i ciekawi
co u mnienowego, a ja cieszę się ze zdążyłem im pokazać się z innej lepszej strony. Jestem wśród przyjaciół alkoholików, mam mityngi, AA , sponsora, podopiecznych ( aż czasem telefon mi się grzeje do czerwoności od rozmów z nimi:) ). Jestem szczęśliwy w związku i za kilka tygodni razem z Adasiem, kupujemy swój własny dom tu w Szkocji. Od kilku miesięcy robić to do czego dojrzewałem przez całe życie, spełniam swoje marzenia. Jednym z nich jest książka którą piszę i bardzo się w tej roli znajduje. Nie mam ambicji na sławę ;) ale chce pisać, czuje się z tym dobrze i gdybym nawet miał tylko wypełnić szufladę lub dwie swoim pisaniem, to i tak warto... Zycie jest piękne ale tylko wtedy gdy jest trzeźwe... Dziś nie pije a wam wszystkim życzę kolejnych 24 godzin...
Pozdrawiam
azull - Pią Mar 27, 2015 12:25
...już w połowie drogi zadziwiają nas osiągnięte rezultaty. Poznamy nową wolność i nowe szczęście. Nie będziemy żałować przeszłości ani zatrzaskiwać za nią drzwi. Pojmiemy sens słów "pogoda ducha" i zaznamy spokoju. Bez względu na to, jak nisko upadliśmy, dostrzeżemy, że i z naszego doświadczenia mogą skorzystać inni. Zniknie uczucie bezużyteczności i pokusa rozczulania się nad sobą. Bardziej niż sobą zainteresujemy się bliźnimi.
Zniknie egoizm. Zmieni się nasz cały stosunek do życia. Opuści nas strach przed ludźmi i niepewnością materialną.
Znajdziemy intuicyjnie sposób postępowania w sytuacjach, których dotąd nie umieliśmy rozwiązać. Nagle zaczniemy pojmować, że Bóg czyni dla nas to, czego sami nie byliśmy w stanie dla siebie uczynić. Czy są to obietnice bez pokrycia ?
Sądzimy, że nie. Urzeczywistniają się czasem szybko, czasem wolniej, ale zawsze się materializują, jeśli nad nimi pracujemy.
Anonimowi Alkoholicy, rozdział 6, str. 72
Bodziu, więcej chyba nic nie trzeba dodawać. Po przeczytaniu Twojego ostatniego wpisu, tylko taka pointa przychodzi mi do głowy.
Pogody Ducha, Azull, dziś i przez kolejne 24H nie piję
jacek78 - Pią Mar 27, 2015 21:16
bodziu,
Hej Bodziu
Czytałem chyba ze 3 razy to co napisałeś i powiem, że jestem pełen podziwu. Następny dowód dla mnie że trzeźwość przynosi same pozytywy.Oczywiście że są trudne sytuacje i kłopoty ale po to się trzeźwieje, że można sobie z tym poradzić i iść do przodu cały czas.
To co napisałeś - wartość trzeźwego życia- to mogę powiedzieć że to samo dostrzegam odkąd zacząłem trzeźwieć
Dziękuje Bodziu i życzę następnych 24h
bodziu - Sob Mar 28, 2015 09:29
Azul, Jacek pozdrawiam
|
|
|