Opowiedz nam swoją historie - Trudna miłość
dora - Pią Mar 26, 2010 21:48 Temat postu: Trudna miłość ''Kochać człowieka to znaczy powiedzieć mu : nie umieraj ! ''
Od 30 lat jestem z moim mężem. Mam trójke dorosłych dzieci, synowa i wnusia, psa i kota.Moje małżeństwo nie zawsze było takie jak teraz...Mniej więcej od 10 lat mój mąż jest czynnym alkoholikiem....a może wcześniej nim był, tylko tego nie widziałam...może nie chciałam... Dał nam popalić przez ten okres czasu. Stosował przemoc psychiczna. Do tego stopnia,że znalazłam sie w pułapce współuzależnienia...i nie rozumiałam :dlaczego to ja mam się leczyć... nie on Przeszłam 2 terapie( oporna byłam) dla współuzależnionych. Po niej poczułam sile do zrobienia czegoś w swoim życiu, aby uwolnić sie i być niezależna osobą. Zgłosilam go na przymusowe leczenie( przez sąd)był kurator przez 3 lata.Terapie mąż zaczynał 4-krotnie...i żadnej nie skończył...bo głupio tam gadali...chodził, bo ciążył na nim wyrok.
A reszte może póżniej napisze
bacha - Pią Mar 26, 2010 22:14
dora napisał/a: | Od 30 lat jestem z moim mężem. | staż mamy podobny,mój alkoholikiem był od zawsze,odkąd pamiecią sięgam od 20 lat nie pije,a ja dopiero przez ostatni rok przejrzałam na oczy.Ja bardzo chcę się z tej matni wydostac i staram się jak mogę aby SOBIE teraz pomóc.Myślę Dorciu że sobie poradzisz ,bo przecież My jesteśmy silne.
Alosza - Pon Mar 29, 2010 11:42
Czesc dora,
Dobrze, że w tym wszystkim dbasz o siebie :)
Niestety niewielu z nas odstawia flaszkę za życia. Zrobilaś bardzo dużo dla siebie i myślę, że to jest w tym wszystkim najważniejsze. Na resztę, czyli picie bliskiej osoby mamy prawie zerowy wpływ. Wiem to bo próbowałem wieloma sposobami wpłynąć na mojego ojca i nie przyniosło to żadnego rezultatu. Nie łatwo jest się z tym pogodzić ale chyba tak trzeba. Dziś wiem, że jestem bezsilny nie tylko wobec własnego uzależnienia ale też wobec uzależnienia ojca czy innych alkoholików.
Jesteś najważniejszą osobą w swoim życiu - dla mnie te słowa znaczą bardzo wiele, bo pokazują mi gdzie dokładnie mam skupić swoją energię i o co mam dbać.
Pogody Ducha Ci życzę na ten i kolejne dni :)
Alosza alkoholik
dora - Pon Mar 29, 2010 17:48
Alosza napisał/a: | Dobrze, że w tym wszystkim dbasz o siebie :) |
Teraz dbam..choc nie zawsze tak bylo.
Trwanie latami przy uzaleznionym, ktory zneca sie nad najblizszymi i nimi manipuluje, okazuje sie cierpieniem, ktore ma destrukcyjny wplyw na nas i dzieci, a nie przynosi zadnej zmiany w postawie alkoholika. Co wiecej pozwala mu trwac w nalogu.Myslalam, ze to milosc a to okazalo sie naiwnoscia i bezsensownym cierpieniem,ktore i tak jemu nie pomoglo.A ja wycofalam sie z tego chorego ukladu.Powiedzialam; ty naduzywasz alkoholu i ty sam ponosisz jego konsekwencje. Koniec i kropka.
Franiu - Pon Mar 29, 2010 18:25
dora napisał/a: | Powiedzialam; ty naduzywasz alkoholu i ty sam ponosisz jego konsekwencje. Koniec i kropka. |
słusznie piszesz Dorciu,jestem zaaaaa
dora - Pon Mar 29, 2010 18:36
Witaj Franiu
kajadda - Pon Mar 29, 2010 19:35
dora napisał/a: | Trwanie latami przy uzaleznionym, ktory zneca sie nad najblizszymi i nimi manipuluje, okazuje sie cierpieniem, ktore ma destrukcyjny wplyw na nas i dzieci, a nie przynosi zadnej zmiany w postawie alkoholika. Co wiecej pozwala mu trwac w nalogu. | ..... tak było z moim ojcem..... mama trwała z litości?.... z miłości?....sama nie potrafi tego dzisiaj zdefiniować.... i nadal jest współuzależniona pomimo że ojca nie ma.... robi wiele trudnych i niezrozumiałych rzeczy nadal tak jak robiła kiedyś pomimo że nie musi...... Dziwne jest to że teoretycznie pewne schematy są proste, jasne...... a w praktyce trudne jakak cholera.....
dora - Pon Mar 29, 2010 20:42
Tak sobie pomyslalam,ze Twoja mama chyba nie korzystala z zadnej terapii. Dlatego tez powiela stare schematy. Ale Ty masz mozliwosc , bo uczysz sie, to moze mow mamie o tym, starsi ludzie inaczej postrzegaja problem, bo nikt ich nie uczyl jak zyc.
Ja tez z racji wieku kiedys tak myslalam ale terapia dala mi mozliwosc dobrego wyboru.
kajadda - Pon Mar 29, 2010 21:46
dora napisał/a: | Ale Ty masz mozliwosc , bo uczysz sie, to moze mow mamie o tym, starsi ludzie inaczej postrzegaja problem, bo nikt ich nie uczyl jak zyc. | ... ba - ja ją nawet namawiałam na terapię....... ale ona nie chce..... ...... mówi że nie potrzebuje, że nie ma depresji że radzi sobie swietnie z emocjami..... myśli tak samo jak myślała tylko ja widzę teraz różnicę bo się zmieniam.... widzę że to chore...... przejrzałam na oczy.... niejako z przymusu ale przejrzałam.... mama niestety niebardzo....
dora - Pon Mar 29, 2010 21:54
Ja po terapiach....mam inne podejscie do wszystkiego...kiedys gnalam ze wszystkim ...bo przeciez tyle jest do zrobienia...a dzis mowie :spoko Dora- jutro tez jest dzien.A najwazniejsza rzecza ,ktora dala mi terapia to sa pozytywne, zdrowe relacje i rozmowy z corka...bez skrywania emocji i szczere. do bolu czasami...
Ale to tez dzieki temu,ze w odpowiednim czasie popchnelam ja na wizyte do psychologa...Efekty widac...chwala Bogu...
kajadda - Pon Mar 29, 2010 22:20
dora napisał/a: | Ja po terapiach....mam inne podejscie do wszystkiego... | ...... i o to chodzi.... ja dopiero raczkuję a już widzę zmianę ... w hierarchii wartości np.
Mariusz - Pon Mar 29, 2010 22:24
dora napisał/a: | dzis mowie :spoko Dora- jutro tez jest dzien |
"Co masz zrobić dziś, zrób jutro.., będziesz miała dwa dni wolnego"
Pozdrawiam
Wesus - Pon Mar 29, 2010 23:19
kajadda napisał/a: | ja ją nawet namawiałam na terapię....... ale ona nie chce... |
Jeszcze nie spotkałem nikogo Kaju, kto po jednorazowej rozmowie udał się natychmiast na terapię
Jak kiedyś mojej mamie wspomniałem by porozmawiała o swoich problemach z psychologiem to mnie wyśmiała
Dodam, że ma wyższe wykształcenie medyczne i całe życie pracowała w tej branży
Mietek - Pon Mar 29, 2010 23:51
dora napisał/a: | aby uwolnić sie i być niezależna osobą |
Witaj Dorcia.
Tez tak sobie nieraz myślę. Czy w mojej młodosci, a nawet jeszcze w szkole, był ktoś kto mógłby nauczyć mnie innego podejścia do życia.
Przeciez ja nawet w szkole średniej/środek lat 60/ nawet nie spotkalem osoby, która nosiłaby miano, czy sprawowała funkcję pedagoga szkolnego. A co dopiero mówić o jakimś psychologu czy tym podobnej osobie. Z reguły te funkcje były dodawane tylko jako ponadprogramowy punkt w zakresie obowiązków któregoś z nauczycieli, traktowany przez nich jako zło konieczne.
kajadda - Wto Mar 30, 2010 14:16
Wesus napisał/a: | Jeszcze nie spotkałem nikogo Kaju, kto po jednorazowej rozmowie udał się natychmiast na terapię | .... wiem ze trudno to nie była jedna rozmowa.... ale co tu dużo gadać ja tez miałam opory..... sama świadomość leczenia psychicznego już brzmi niefajnie .... ja się wzbraniałam ale nie miałam wyjścia.... sama postawiłam sie pod ścianą..... każdy mówi ......"ja zwariuję, już dłużej tego nie wytrzymam... zaraz wywiozą mnie w kaftanie.... wyląduję w psychiatryku".... itd ale jak przyjdzie co do czego to się broni rękami i nogami i mówi... "ja nie zwariowałem/am, nie jest tak źle wezmę się w garść, to inni maja problem nie ja"...itd...
|
|
|