Opowiedz nam swoją historie - Moja historia
bacha - Nie Mar 28, 2010 20:59 Temat postu: Moja historia Witajcie!mam na imię Barbara i jestem współuzalezniona.Mój mąż od 20 lat nie pije,jesteśmy małzeństwem od 30lat.Opisałam swoja historie i mi wcięło posta,więc ta będzie krótka .Życie moje w trakcie picia jego było piekłem ,którego nie bedę juz opisywać bo mój juz trochę wyterapeutyzowany mózg zapomniał.Była przemoc fizyczna ,a o psychicznej juz nie wspomne ,bo o niej dowiedziałam się dopiero na forum ,a potwierdziłam na terapii.w każdym badz razie ja byłam tak szcześliwa ze on przestał pić iż robiłam wszystko aby nie zaczął .Życie moje toczyło sie tylko wokół niego,moj nastrój zależał od jego nastroju.Gdzieś tam jeszce były dzieci,tez okradane z czasu jaki powinnam była im poswięcić.Było mi zle ,bardzo żle ale wydawało mi się ze jestem szcześliwa,tylko skoro szczęśliwa to dlaczego jest mi żle?dlaczego się dusze,z roku na rok było coraz gorzej ,aż od obłedu.Jak wyjechał do pracy to ja złapałam oddech .Tak któregoś zdesperowanego dnia trafiłam na forum.Tu dopiero uzyskałam odpowiedzi na dręczące mnie pytania.I sugestie terapia!bałam sie potwornie zmian ,ale znowu mój strach był związany z Nim ,co On powie i jak zareaguje,ale postanowiłam zmienić moje życie bez wzgledu na cene jaka bedę musiała zapłacić.Powiadomiłam meża o decyzjii !no i jazda !wpadł w szał.Było wszystko włącznie z wyrzuceniem z domu ,szantażem i wiele ,wiele innych.Sama nigdy nie dała bym rady poddała bym się ,ale miałam swoich forumawych przyjaciół,czyli w większości was bo przeciez znacie moja historie,ale mam tez przyjaciela wirtualnego bez którego pomocy i wsparcia w każde chwili mogłam(i chyba mogę)na niego liczyc.Dzięki Niemu nie poddałam się a było i jest nadal trudno,ale przeciwnik słabnie ,a ja rosne w siłę.Oto moja chaotyczna pewnie opowieść .
Mariusz - Nie Mar 28, 2010 21:22
bacha napisał/a: | ja rosne w siłę |
Prawidłowo, jest nam potrzebna. Miło słyszeć że, idziesz do przodu.
Ehh Ci mężowie alkoholicy
Ja sam się uczę i staram zrozumieć ile zamieszania wywoływał mój charakter na kacu.
Fakt, nie używałem przemocy, nie terroryzowałem rodziny w dosłownym tego słowa znaczeniu, starałem się by mój alkoholizm jak najmniej szkodził to co było mi bliskie.
I co ?
I du..a za przeproszeniem, każdy czynny i nie pracujący nad sobą alkoholik szkodzi, choćby tym że, nawet jak jest, to go nie ma, tym że, wszystko załatwia za niego żona.
Tym że, zamiast wspierać swoją siłą, sam ssie ją z najbliższych jak wampir.
Choćby tym że, zamiast siać radość, odbiera ją.
Jest tego cała masa, nie wspomnę o finansach.
Cóż, trzeba czasu by pokonać pustynie, a czas w tym wypadku to pojęcie całkowicie względne.
Czas to nauka i praca nad sobą, to nie dni, nie lata.
Im więcej alkoholik rozumie, tym mniej wie.
Czasu na wszystko trzeba, czy mi go starczy nie wiem, ale się staram, by moja "Basia" była szczęśliwsza.
Pozdrawiam z tego miejsca wszystkie "Basie"
Mariusz alkoholik.
dora - Nie Mar 28, 2010 21:22
Basiu ...Twoja historia...a taka i moja ?
Wsparcie jest bardzo wazne u nas, ale najwazniejsze to to aby nie cofnac sie z obranej drogi...tzn terapii i innych postanowien...chociaz to bardzo trudne...ja juz tak opanowalam swoje postanowienia,ze czasami mysle, ze jestem bez uczuc, ale tylko do meza jestem obojetna na jego humorki, picie...bo pije caly czas...mniej, wiecej ale pije. Jak my robimy cos ze soba...to alko czuje zagrozenie i dlatego sie wsciekaja...ale najwazniejsze nie ulegac i zostawic ich samym sobie.
Twoj przestal pic ale nie zmienil swojego myslenia?
bacha - Pon Mar 29, 2010 06:47
Mariusz napisał/a: | Tym że, zamiast wspierać swoją siłą, sam ssie ją z najbliższych jak wampir.
Choćby tym że, zamiast siać radość, odbiera ją. | Zgadza się Mariusz,bo to właśnie tak bardzo mnie przytłaczało,wyjąłes mi to z duszy i ust,właśnie zamiast dodawać siły w tym trudnym przeciez zyciu,to ją odbiera jak i odbiera radość bez której przecież człowiek przestaje jakby istniec.Teraz kiedy już łatwiej mi się cieszyć nawet najmniejszym szczegółem,jest już o wiele przyjemniej znosic trudy wszelkie,a łatwiej było by jeszcze gdyby mozna było cieszyć się we dwoje,bo zycie piekne jest,tylko radości trzeba wydobywać.
dora napisał/a: | Jak my robimy cos ze soba...to alko czuje zagrozenie i dlatego sie wsciekaja...ale najwazniejsze nie ulegac i zostawic ich samym sobie. | To jest Dorciu ciężka praca,przynajmniej dla mnie jeszcze,ja tak mało wiem ,a i to co wiem nie łatwo jest zastosować w zyciu,bo przeciez na każdym kroku czeka sprzeciw.
kajadda - Pon Mar 29, 2010 10:03
bacha napisał/a: | To jest Dorciu ciężka praca,przynajmniej dla mnie jeszcze,ja tak mało wiem ,a i to co wiem nie łatwo jest zastosować w zyciu,bo przeciez na każdym kroku czeka sprzeciw. | .... gwarantuję Ci że nie jesteś sama z tą pracą nad sobą... i z tym że nie jest łatwo teorię wprowadzić w czyn......Pozdrawiam.
bacha - Pon Mar 29, 2010 17:22
Dzisiaj chyba jakiś dzień jest nie sprzyjający.Samopoczucie jakieś nie takie jak trzeba,przytłaczajace.Chciałam sobie nastrój poprawić na forum to mi internet wcięło.Za to oddałam się dzisiaj czytaniu książki,pięknej książki o alkoholiżmie.No i jakoś się podbudowałam i już z uśmiechem moge oddać się reszcie dnia.Nastroje to chyba w tej chwili najgorszy mój problem,chociaż staram się jak mogę złe myśli przeganiać.
dora - Pon Mar 29, 2010 17:31
Basiu
Ja mam dzisiaj taka glowe
bacha - Pon Mar 29, 2010 17:33
No to sie juz uspokoiłam dokładnie!widać rzeczywiście pogoda ma dzisiaj wpływ na nasze nastroje.
dora - Pon Mar 29, 2010 17:38
No... u mnie od rana caly czas pada...jestem zakrecona jak wieczko od sloika, spiaca ...i do niczego...eh
Franiu - Pon Mar 29, 2010 18:33
bacha,
Basiu,nie przejmuj się pogodą,ważniejsza pogoda ducha,dzieki za swoją historie życia,
buziolek dla Was dziewczynki,
kukuś - Pon Mar 29, 2010 20:27 Temat postu: Re: Moja historia
bacha napisał/a: | Tak któregoś zdesperowanego dnia trafiłam na forum.Tu dopiero uzyskałam odpowiedzi na dręczące mnie pytania.I sugestie terapia!bałam sie potwornie zmian ,ale znowu mój strach był związany z Nim ,. |
przezwyciężyłaś Basiu własny strach , odnajdujesz prawdę która ukryta była w Tobie - wiesz czego chcesz od męża , od życia . Idż odważnie przed siebie , ucz się , bo Ty uzdrawiasz siebie i swoje małżeństwo
Halinka - Pon Mar 29, 2010 21:33
Basiu!
Pamiętam Twoje pierwsze posty.
To przecież było tak niedawno, a taka zmiana w Tobie.
Stajesz się pewna i wiesz czego chcesz i oczekujesz.
Bardzo dobrze,że masz przyjaciela w realu, to bardzo pomaga.
bacha - Pon Mar 29, 2010 21:45
Halinka napisał/a: | Bardzo dobrze,że masz przyjaciela w realu, to bardzo pomaga. | Halinko w wirtualu ,w wirtualu jest ten przyjaciel,a nie w realu.
Miło czytać takie posty!aż urosnąć można
Halinka - Wto Mar 30, 2010 20:32
Gapa ze mnie, ale to brak czasu i czasem czytam po łepkach.
Poprawię się.
Mariusz - Wto Mar 30, 2010 20:42
Basiu w wirtualu czy też w realu, dobrze mieć, móc z kimś porozmawiać.
Tu też masz nas, co prawda równiez w wirtualu, ale zawsze możesz liczyć na taką chociaż konwersacje
Pozdrawiam serdecznie, chociaż jak najbardziej wirtualnie
|
|
|